Potępić niewinnich
Oto Twoi uczniowie czynią to, czego nie wolno czynić… Mt 12, 1 – 8 W tym wszystkim, co dzieje się w dzisiejszej Ewangelii, raczej nie chodzi o przestrzeganie prawa. Faryzeusze tego się właśnie czepiają, ale wygląda na to, że chodzą za Jezusem i Jego uczniami nawet po polach. Po co? Z troski o nich? Żeby sobie krzywdy nie zrobili? Mam wrażenie, że traktują ich jak dzieci, nad którymi trzeba ciągle czuwać. Przypominają mi się tu słowa faryzeuszów wypowiedziane przed męką Jezusa, kiedy strażnicy nie pojmali Jezusa, gdyż przemawiał tak jak nikt: A ten tłum, który nie zna Prawa, jest przeklęty (J 7, 49). Oni uważają ludzi za dzieci, które nie znają Prawa i stąd oni – faryzeusze – potrzebują ich stale...
Czytaj DalejSłodkie jarzmo
Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode mnie… Mt 11, 28 – 30 Te słowa od dawna mnie intrygują. Bo z jednej strony Jezus zapewnia, żeby przyjść do Niego po pokrzepienie, odpocznienie, a z drugiej… chce nam dołożyć jarzma. Nie sądzę, by to było jarzmo jakiejś moralności czy powinności. Bo tego byśmy nie udźwignęli, gdyż moralność ma wypływać z mojego serca, które czerpie siły z Boga (nie jest prawem narzuconym z zewnątrz). Czym więc jest to jarzmo, o którym mówi Jezus? Przyszły mi dwa skojarzenia, którymi chcę się podzielić. Jedno – od samego słowa „jarzmo”. Małżeństwo też nazywa się jarzmem, ale które wspólnie niesie dwoje ludzi. Tym „jarzmem” jest relacja, która...
Czytaj DalejSandały
Zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Mt 11, 25 – 27 Zdałem sobie dziś sprawę, że aby stać się człowiekiem prostym, brakują mi całe lata świetlne. Jezus nazywa to też inaczej: Jeśli nie staniecie się jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa Bożego. Być człowiekiem prostym, być jak dziecko… Oczywiście nie chodzi ani o prostactwo, ani infantylizm. Chodzi o postawę, w której staję przed Bogiem dokładnie taki, jaki jestem. Bez wybielania, bez usprawiedliwiania siebie, ale również bez potępiania czy dramatyzowania. Stanąć przed Bogiem dokładnie taki, jaki jestem. Dziecko na początku takie właśnie jest. Ono później, w procesie wychowania i socjalizacji uczy się tego co wypada, a co...
Czytaj DalejUwolnić serce
Jezus począł czynić wyrzuty… Mt 11, 20 – 24 Bóg kocha moją słabość i nędzę. Ostatnio mocno tego doświadczam. Nie potępia mnie, nie karze, nie separuje mnie jak trędowatego. Pochyla się nade mną z troską i czułością. Po prostu okazuje mi miłość, która jest w pełni miłością Bożą – a więc w żaden sposób nieograniczoną, a jednocześnie okazuje mi ją na sposób ludzki. Wyobrażam sobie, że tak samo postępował Jezus te 2000 lat temu. Kiedy rozpoczynał chodzenie po Palestynie i głoszenie Ewangelii, to rozpoczął właśnie od tych słów: Czas się wypełnił i przybliżyło się do was Królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię. Pierwszy przekaz jest pozytywny. „Czas się wypełnił”...
Czytaj DalejAlbo Jezus, albo…
Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. Mt 10, 34 – 11, 1 Są wakacje, czas taki trochę sielankowy, a tymczasem Jezus wypowiada słowa, które mają na celu potrząśnięcie mną. On wcale nie przyszedł przynieść ziemi pokoju. Modlimy się o ten pokój, bardzo go pragniemy, a jednak… Jezus przynosi miecz. I bynajmniej nie leży to w Jego intencji, tak przynajmniej mi się wydaje. To po prostu naturalna konsekwencja przyjęcia lub odrzucenia Jego osoby. Przypomniałem sobie dzisiaj różne ankiety i sondaże, w których pytano ludzi o to, co dla nich w życiu jest najważniejsze. Niektórzy odpowiadali, że życie, inny że rodzina, jeszcze inni że zdrowie jest ważne (już tyle razy słyszałem przy okazji rozmaitych życzeń, że...
Czytaj Dalej