Pokochać glinę

Zewsząd znosimy cierpienia… 2 Kor 4, 7 – 15 Stosunkowo niedawno ten tekst pojawił się już w liturgii i o nim już pisałem (tutaj), lecz ciągle mnie on porusza. Modląc się słowami o skarbie ukrytym w naczyniu glinianym, jakoś mocniej zwróciłem dziś uwagę na glinę, z której jestem ulepiony. Ciągle nie mogę się nadziwić Bogu, który coś tak słabego, małego i kruchego kocha, dba, troszczy się i nigdy nie wypuszcza ze swojej ręki. Bo zobaczyłem dziś, że zbyt często jeszcze w życiu koncentruję się na mojej słabości i kruchości, na moich grzechach i popękanych miejscach. Za mało zaś wpatruję się w skarb, który noszę w sobie. Rodzi się z tego wiele niepokoju, trudności lub takich postaw, o których mówi dzisiejsza...

Czytaj Dalej

Na kształt deszczu

Inne padły na miejsca skaliste, gdzie niewiele miały ziemi… Mt 13, 1 – 9 Wczoraj Jezus przyrównał Ojca do ogrodnika, który uprawia winny krzew. Dzisiaj zaś do rolnika, który sieje ziarno na polu. Z tego wynika, że jestem uprawną ziemią. Jestem glebą, która ma przyjąć ziarno i pozwolić mu wzrastać. A wiem dobrze, że tym ziarnem jest Słowo Boże. I znów wychodzi, podobnie jak wczoraj, że to nie ja przygotowuję siebie samego pod zasiew. Wiem, że to jest trudne do przyjęcia, szczególnie że stale nam się mówi, że powinniśmy coś robić, starać się, pracować nad sobą. Ale ta ewangelia mówi coś innego. Przecież to rolnik dba o to, by pole oczyścić z kamieni, by je zaorać, zasiać, zabronować. A potem czekać na dobrą...

Czytaj Dalej

Ogrodnik

Ojciec mój jest tym, który uprawia. J 15, 1 – 8 Bardzo mnie poruszyły te słowa. Jezus wyraźnie daje mi do zrozumienia, w jaki sposób Ojciec troszczy się o mnie. Czyni to jak ogrodnik, który tyle serca i wysiłku wkłada w to, co robi. Jeśli ktoś z bliska oglądał pracę ogrodnika to wie, ile wysiłku kosztuje przygotowanie ziemi pod uprawę, zasadzenie najlepszych roślin, dbanie o to, by miały odpowiednią wilgotność (podlewanie), by chwasty nie opanowały ogrodu. Tę pracę trzeba naprawdę kochać, gdyż wymaga nie tylko wiedzy, ale również cierpliwości, intuicji. Ogród to także odpowiednia kompozycja roślin, by wszystko harmonijnie współgrało ze sobą. Bóg zajmuje się moją duszą, jak Ogrodnik najpiękniejszym ogrodem. Ten obraz...

Czytaj Dalej

Ta od złych duchów

Maria stała przed grobem płacząc. J 20, 11 – 18 Intryguje mnie dziś mocno Maria Magdalena. Prawie pół dzisiejszego tekstu mówi o jej płaczu. W tym staniu przy grobie widać jej wielką tęsknotę za Jezusem. Ona naprawdę Go kochała. I to taką miłością, o której ja mogę tylko pomarzyć. Nie dlatego, że nie chcę. Po prostu nie potrafię. Ta jej miłość jest tak wielka, że jest gotowa stać się nieczystą, byle tylko móc zobaczyć i dotknąć ciało Jezusa. Bo już nic więcej jej nie zostało. W sumie, to nic jej nie zostało, oprócz wspomnień, bo ciała też nie ma. Jej miłość stała się teraz najuboższa na świecie. Kocha, płacze, tęskni nie mając absolutnie nic. Nawet ciała, na które mogłaby popatrzeć. A potem, kiedy...

Czytaj Dalej

Modlitwa jest życiem!

Jezus przyszedł do pewnej wsi. Łk 10, 38 – 42 Najpierw uderzyło mnie to właśnie zdanie – Jezus przychodzi w gości. Bo tu się wszystko zgadza. To Bóg przychodzi do człowieka, nie czeka, aż ten do Niego przyjdzie. Tyle kilometrów zrobił Jezus po Palestynie wychodząc do człowieka. Ale… przypomniałem sobie, co choćby św. Teresa od Jezusa mówi o Bogu. Porównuje duszę do wewnętrznego zamku (twierdzy), gdzie Bóg przebywa w centralnej komnacie (Św. Teresa, Twierdza wewnętrzna, Mieszkanie 1, rozdz. I, 3) . A my przychodzimy do Niego, zbliżamy się coraz bardziej pokonując kolejne pierścienie pokoi. To Bóg przychodzi, czy ja przychodzę? A może jedno i drugie? Porusza mnie w tym wszystkim chyba to, że Bóg przychodzi do mnie...

Czytaj Dalej