Głód

Gdy był głód na całej ziemi, Józef otwierał wszystkie spichrze, w których było zboże… Rdz 41, 55 – 42, 24a Nie wiem, co to głód fizyczny. Chleba nigdy mi nie brakowało. Owszem, w trudnych momentach dzieciństwa, kiedy komunizm ciągle szalał, czasem nie było zbyt wiele, by na ten chleb położyć. Musiał wystarczyć smalec własnej roboty, kiszony ogórek. I tak czasem przez kilka dni. Ale głodny nigdy nie chodziłem. Odkrywam w sobie jednak inne głody. Największy z nich to głód miłości. Ale najpierw miłości okazywanej w sposób bardzo konkretny. Ciepłe słowo, przytulenie, noszenie na rękach, zainteresowanie, wsparcie w trudnych momentach. I mam wrażenie, że nie tylko ja mam tutaj jakieś braki, mniejsze lub większe. Te...

Czytaj Dalej