Obym wytrwał
Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł wesprzeć. Mt 8, 18 – 22
Te słowa nakierowały mnie na moje serce, któremu zadałem pytanie: W czym lub kim pokładam nadzieję? Gdzie jest moje zabezpieczenie? Lisy mają nory i ptaki gniazda. Ważne, by w swoim sercu nie próbował robić nory lub gniazda dla siebie ani dla Boga. To nie Pan ma znaleźć bezpieczeństwo w moim sercu, lecz ja mam złożyć całe moje życie w Jego ręku. On jest moim jedynym zabezpieczeniem.
Nie mam budować nory czy gniazda, gdyż mój Pan jest w ciągłym ruchu. Tak, jak moje życie, tak i Jego (przede wszystkim Jego) jest dynamiczne. Ważne, by mój dynamizm był nakierowany na Niego, bym szedł za Nim, a nie próbował grzebać umarłych. To, co we mnie umarło mam zostawić – jedyne, co się liczy to Pan, który stale mnie nęci i wyprowadza na pustynię, gdzie będę Mu wierny.
Bo to zaufanie i jedyne zabezpieczenie, jakie mam złożyć w moim Panu – jest związane z wiernością i wytrwałością. Mam oczekiwać Pana, który przychodzi. Kiedy przyjdzie i jak? Nie wiem. A kiedy przyjdzie – mam iść za Nim. Zbyt często jednak, kiedy Pana nie doświadczam (nie chce mi się czekać, czuję znużenie i brak mi postawy czuwania), a na dodatek zbliża się jakieś niebezpieczeństwo – kombinuję po swojemu i sam sobie szukam zabezpieczeń. Tylko nic mi wtedy życia nie ocali, bo tylko w Panu jest moje zbawienie, w Nim wybawienie i łaska. Obym tym słowom był wierny. Obym trwał, pomimo wszystko.
trwać w oczekiwaniu, ufać Bogu na maxai i tylko w Nim pokładać nadzieję. Trudne 🙂 ale pewnie możliwe, pace