Zależny od Wolności

Nie mamy tu nic prócz… Mt 14, 13 – 21

Piszę dziś jeszcze raz. Bo jak w szkle powiększającym widzę jedno zdanie, które mnie zatrzymało i skupiło. To słowa uczniów, którzy mówią, ile to „nie mają”, by dać Jezusowi i tłumom.

Owszem, bardzo często wydaje mi się, że mam mało, że nie wystarczy, że ani Boga, ani ludzi to nie zadowoli. W związku z tym nie ma sensu się starać, nie ma sensu walczyć ani się wysilać. Trzeba sobie odpuścić i się nie wygłupiać.

zalezny_odWolnosciDotarło do mnie jakoś mocniej, że ile bym nie miał – potrzebuję to oddać. Pozbyć się naprawdę wszystkiego, co mam. A to jest trudne, bo przecież każdy chyba ma zakodowane w sobie, że musi zabezpieczyć siebie, zadbać i zatroszczyć się, by mieć – choćby żelazną rezerwę. Być może uczniowie w ten sposób chcieli zachować dla siebie te 5 chlebów. I nie dotyczy to tylko pieniędzy, czy dóbr materialnych. Ale w ogóle wszystkiego. Dotarło do mnie, że mam Bogu oddać wszystko i nie szukać zabezpieczeń w tym, co „mam”.

A mogę mieć różne rzeczy, niektóre z nich przypomina dzisiaj św. Paweł: utrapienie, ucisk, prześladowanie, głód, nagość, niebezpieczeństwo (Rz 8, 35 – 39). Czy to, co mam, oddaję Bogu? Bo weźmy chociaż ten głód, o którym mówi cała dzisiejsza liturgia. Czym innym jest prosić Boga o nasycenie głodu, a co innego oddać Mu ten głód, zawierzyć i złożyć w Jego ręce. Mam wrażenie, że ta druga postawa dotyka istoty wiary i zaufania – oto w ręku Boga jest teraz to, co mam. Jego troską staje się to, co posiadam (np. głód). Będąc w Jego ręku jestem bezpieczny, bo wtedy cała moja egzystencja jest w Jego ręku.

Ale trudno w to uwierzyć i im szybciej zdam sobie z tego sprawę, tym lepiej. Czy mam, czy mi brakuje – ja lubię sprawować nad tym kontrolę. A wtedy nie jest to już w ręku Boga. Wtedy głód czy prześladowanie, nagość czy niebezpieczeństwo mogą mnie odłączyć od miłości Chrystusa. Same z siebie nie mają takiej mocy. To moja decyzja sprawia – decyzja o wierze i złożeniu siebie (niezależnie co mam, a czego nie mam) w Jego ręce. Wtedy głód czy nagość, utrapienie czy ucisk mogą nas do miłości przyłączyć i złączyć z nią na zawsze.

Uświadomiłem sobie jeszcze, że kiedy moje życie składam w ręku Tego, od którego je otrzymałem, kiedy moje „ja” naprawdę należy do Boga i tylko Niego, wtedy korzystam z wszystkiego na świecie, ale tego „nie mam”, „nie posiadam”. Po prostu korzystam i tyle. Ale moje życie i ta cała reszta jest w Jego ręku. Jak bardzo to uwalnia, czyniąc jednocześnie zależnym od Ojca. Bo jestem wolny wtedy i tylko wtedy, kiedy jestem… zależny od Wolności!

1 Comment

  1. Bożena
    4 sie, 2014

    Bo jestem wolny wtedy i tylko wtedy, kiedy jestem… zależny od Wolności!

Submit a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *