Wytrwałość pośród ruchu
Zachęcał, aby całym sercem wytrwali przy Panu. Dz 11, 21b – 26; 13, 1 – 3
Dzisiejsza scena jest bardzo dynamiczna. Także ta w ewangelii (Mt 10, 7 – 13), gdzie Jezus daje wskazania tym, którzy mają wyruszyć na swoją pierwszą misję. Barnaba wysłany przez wspólnotę idzie do Antiochii. Tam zastał żywy Kościół, który go bardzo ucieszył. Poszedł po Szawła do Tarsu i zaczęli ewangelizować oraz utwierdzać wiarę. To ich nauczanie jest nazwane pracą, a więc czymś co wymaga wysiłku, włożonego trudu i jest swoistym jarzmem nałożonym na człowieka (taki źródłosłów ma to słowo w łacinie). Oni się tej pracy nie boją, wręcz sami ją podejmują, chętnie – widząc, jakie owoce przynosi.
A potem, w czasie modlitwy do Ducha Św. i postu, po wielu miesiącach tej wytrwałej pracy, Szaweł i Barnaba zostają wysłani dalej. Ciągły ruch, dynamizm, coś się dzieje, zmiany. Praca, która przynosi owoce nakręca człowieka. Jednak to nie sam wysiłek nadaje człowiekowi sens. Nie to, co robi, stanowi o jego wartości. Mam być w ruchu i w moim życiu ma się coś dziać. Mam pracować, bo to jest wyrazem mojego wnętrza. Ale właśnie… praca ma wyrażać moje wnętrze. Mój ruch i dynamizm życiowy ma wyrażać to, co jest w środku mnie, a co tak często jest niewyrażalne.
Bo wszystko wokół mnie może się zmieniać i ma się zmieniać. Wszystko ma się nawracać, wszystko ma być w ruchu. Wszystko, co się we mnie zastoi może zacząć w pewnym momencie nieprzyjemnie pachnieć. Jak woda w stawie. Moje życie ma być dynamiczne, ma być w ruchu jak górski potok, jak źródło wody, które się nie zatrzymuje.
Jest tylko jedna rzecz, która ma być stała i niezmienna – bycie przy Panu. Barnaba zachęca wierzących do jednego – by wytrwali przy Panu. Nic więcej. Dla mnie to jest oś dzisiejszego dnia i całego życia. Wszystko ma się we mnie zmieniać, ja sam mam się stawać lepszym człowiekiem z dnia na dzień (widać to dopiero po dłuższym czasie), ale moje zakorzenienie w Bogu, moje wytrwanie przy Nim ma być tak stałe jak fundament katedry, jak skała, której żadne wichry czasu nie są w stanie ruszyć.
Tylko ten Fundament, ta Skała sprawi, że moje działanie, moje zmienianie się, nawracanie i praca nie będą pustym aktywizmem, czynionym czasem na pokaz, próbując oszukać siebie i innych (bo Boga nie da się oszukać). Stąd potrzebuję siebie pytać o intencje moich działań. O to, co kryje się pod spodem mojego działania, moich różnych zabiegów. Co mnie tak naprawdę dynamizuje? Jakie źródło we mnie? Czy ono naprawdę wypływa z wytrwania przy Panu, czyli z Niego? Czy wypływa ze mnie, mojego ego, mojej chęci pokazania się, zabłyśnięcia czy kompensaty różnych moich braków i niedostatków.
Bo tylko ten, kto wytrwa do końca, będzie zbawiony…
Wszystko ma się we mnie zmieniać, ja sam mam się stawać lepszym człowiekiem z dnia na dzień (widać to dopiero po dłuższym czasie), ale moje zakorzenienie w Bogu, moje wytrwanie przy Nim ma być tak stałe jak fundament katedry, jak skała, której żadne wichry czasu nie są w stanie ruszyć.
Wytrwać do końca…tak chcę! Ale tylko z Tobą Panie jest to możliwe…Daj siłę, siłę Twojej Miłości i prowadź do celu…”Bo góry mogą ustąpić i pagórki się zachwiać, ale miłość moja nigdy nie odstąpi od ciebie – mówi Pan, który ma litość nad tobą…”