Przyjąć Innego
Co tobie do tego? Ty pójdź za Mną. J 21, 20 – 25
Zatrzymały mnie dziś te słowa. Z jednej strony jakby Jezus strofował Piotra, by nie był zbyt ciekawski co do innych osób, w tym wypadku umiłowanego ucznia Jezusa. Zresztą… dla mnie to, o co zapytał Piotr to takie spłycenie całej sytuacji. Bo przecież przed chwilą Jezus pyta go o miłość, dokonuje się coś ważnego i pięknego, a on nagle jakby o tym zapomniał i zaczyna się interesować kimś innym.
Mocno mi to pokazuje, bym w moim życiu był przy sobie i naprawdę szedł za Jezusem. Jest tak wiele rzeczy, które mnie absorbuje i niejako trzyma mnie na uwięzi. A przecież dość ma dzień swojej biedy. Zbyt często jestem albo w przeszłości, albo w przyszłości – zamiast być tu i teraz. Albo też jestem w sprawach innych ale w sposób nieuporządkowany.
Nie wiem, co sprawiło, że Piotr właśnie o to zapytał. Ale w tym wszystkim widzę jeszcze jedną sprawę, która się przed mną otworzyła – przyjęcie drugiego człowieka, jako innego, mającego swoje życie, swoją historię, odrębne od moich pragnienia, mentalność, sposób pojmowania i odczuwania świata, swoją wrażliwość. Mój bliźni jest naprawdę inny. Bez przyjęcia go jako takiego, mogę ludzi szufladkować, traktować stereotypowo, bez szacunku czasem, bez wyczucia i wczucia się w jego, bardzo konkretną i indywidualną sytuację. Bo choć wiele rzeczy mamy wspólnych, to bardzo wiele nas różni. Przyjąć bliźniego jako innego nie jest takie łatwe.
A za tym idzie zaraz przyjęcie Boga jako radykalnie INNEGO. Jako tego, który mówi mi: Pójdź za mną! I nie zawsze będę rozumiał, co to znaczy i z czym się to wiąże. Mam po prostu iść, a to może mnie wprowadzić w ciemność. Bo nie zrozumiem zamysłu Tego, który mnie prowadzi. I w sumie rozumieć nie muszę. Zanim wszystko zrozumiem (jeśli w ogóle zrozumiem), mogę wszystko przyjąć, wszystko przebaczyć, na wszystko się zgodzić w co On mnie wprowadzi. Mogę to uczynić. I chcę!
Przyjąć bliźniego jako innego nie jest takie łatwe. Przecież każdy z nas został inaczej „zaprogramowany ” imak trudno przyjąć czyjąś „inność” . Uczę się tego i jednocześnie przebaczam sobie i „tej inności „
,,Co chcesz, abym czyniła?
Daj mi śmierć albo życie,
Daj siły czy słabości,
Karm mnie wzgardą obficie,
Lub chlebem szczęśliwości,
Daj pokój albo walkę,
W której bym się dręczyła,
Daj wszystko, tylko powiedz
Co chcesz, abym czyniła?
Daj nędzę lub dostatki,
Daj słodycz, chleb gorzkości;
Niech wzrosną smutku kwiatki,
Niech zmilknie śpiew radości,
Daj szczęście, bólu morze,
Niech mnie rwie jego siła.
Tylko powiedz, o Boże,
Co chcesz, abym czyniła?”
św. Teresa z Avila,