Być dla innych

I wysłał ich, aby głosili królestwo Boże… Łk 9, 1 – 6 To nie jest Ewangelia tylko dla wybranych, dla „specjalnie” powołanych. Jest dla wszystkich. Jezus wysyła wszystkich, niejako „wprawia w ruch” każdego chrześcijanina, każdego swego ucznia. Bo miłość jest dla innych, nie dla siebie tylko. Miłość idzie ku innym, wychodzi ku ich potrzebom i zaradza im, jak tylko potrafi. Uczniowie mają iść, nie mając ze sobą niczego. Z sercem wolnym, nieobciążonym, czy to posiadaniem, czy to przywiązaniem. Mam iść z tym, co mam, nie patrząc na to, że mam mało i nie ma co dać. Bo to nieprawda. Chodzi o to, by dać siebie, takim, jakim się jest. Bóg mówi do mnie to samo, co do Gedeona: „Idź z tą siłą,...

Czytaj Dalej

Celnik

Ujrzał człowieka siedzącego w komorze celniej…  Mt 9, 9 – 13 Taki Mateusz siedzi też we mnie. To moje ego, mój „księciunio”, który pośród różnych innych zalet ma te, które reprezentuje celnik. Jest więc kalkulujący, trzymający na dystans, liczący, lubi dostawać podatki, daniny, ofiary. W krytycznych momentach pyta: Ile to kosztuje i dlaczego tak dużo? Czy trzeba ponosić aż takie koszty? Ile można stracić? Bo on nie lubi tracić, nie lubi ponosić ofiar. Jest ze swej natury wygodny, lubi komfort i poczucie bezpieczeństwa, jakie daje mu małe, ciasne pomieszczenie komory celnej. Nie znosi ryzyka, nie lubi się wychylać ani angażować. To znaczy jest gotowy do takich poświęceń, ale pod warunkiem, że w zamian...

Czytaj Dalej

Przed oczy

Zawsze stawiam sobie Pana przed oczy… Ps 16 Te słowa zatrzymały mnie dzisiaj w kontekście ewangelii o widzeniu drzazgi w oku brata, a nie widzeniu belki we własnym oku. Uświadomiłem sobie, że naprawdę jestem ślepy. Nie widzę dobrze rzeczywistości, za to widzę to, czego nie ma, albo co chciałbym, żeby było. Widzę moje oczekiwania i potrzeby. Niekoniecznie widzę bliźniego. Jestem ślepy i mam belkę w oku, kiedy liczy się tylko to, co moje. Kiedy nie mam miłosierdzia względem bliźnich, kiedy zbyt szybko osądzam rzeczywistość i to sądem potępiającym. Kiedy byle drobiazg wyprowadza mnie z równowagi, kiedy bolą drobne słowa i gesty i zamykają mnie w sobie, w swoim bólu. Niekoniecznie zastanawiam się wtedy, co się takiego we mnie...

Czytaj Dalej

Przyjmować i dawać

Śliną dotknął mu języka… Mk 7, 31 – 37 Głuchoniemy… ani słyszy, ani mówi. Ani nie przyjmuje bodźców słuchowych ze świata, dźwięków, muzyki, słów, ani też nie może się wypowiedzieć, wyrazić, oddać słowami to, co czuje. Poprzez zmysły człowiek może się kontaktować ze światem zewnętrznym, może przyjmować do serca to, co świat ma do przekazania (ma w wolności wybierać to, co wartościowe, co „wchłania” w siebie); przez te same zmysły wyraża siebie, odsłania światu to, co jest w sercu. Głuchoniemy to człowiek, który ma to do pewnego stopnia (ważnego) zaburzone. Nie może przyjąć tego, co świat do niego mówi, co mu komunikuje, sam również nie może się wypowiedzieć. Zaburzona komunikacja...

Czytaj Dalej