Moc Miłości
Dał im moc i władzę nad wszystkimi złymi duchami i władzę leczenia chorób. Łk 9, 1 – 6
Moc i władza kojarzą mi się dość jednoznacznie. Niestety, zbyt często z panowaniem, które jest górowaniem nad kimś lub nad czymś, stawianie siebie w lepszym świetle i lepszej pozycji, ostatecznie prowadzące do pychy. Bo tej pychy, jej różnorodnych postaci jest we mnie sporo. Jest ona jak smok wielogłowy – odrąbując jedną głowę, natychmiast wyrastają dwie kolejne. Jezus swoim uczniom (a więc i mnie) daje moc i władzę nad złem i nad chorobami.
Jednak ciągle i na nowo potrzebuję sobie uświadamiać, że nie jest to inna władza, jak tylko moc miłości. Bo zła nie zwycięża się złem, ani przemocą, ani wyniosłością, ani pychą. Tu nie chodzi o żadną magię czy nadludzkie siły. Tu chodzi o siłę miłości, która płynie od Ducha św. i rozprzestrzenia się przez słowo (Ewangelię – Dobrą Nowinę), dotyk, pokorę.
O tym w pewien sposób mówią też ubogie środki, jakie uczniowie mają ze sobą, a raczej trzeba by powiedzieć – jakich nie mają ze sobą. Ma im wystarczyć życzliwość ludzi i moc Boga, a nie ludzkie zabezpieczenia. Widzę zbyt często w głębokich pokładach mego serca brak zaufania i opieranie się na tym, co ludzkie, kruche, zawodne. A kiedy się przewracam i tracę siły – tracę również ducha i załamuję się. Bo opieram się nie na tym, co jest naprawdę trwałe i stabilne – na mocy Boga, czyli na mocy Miłości.
Dzisiaj też jakoś szczególnie zauważyłem, a przez chwilę nawet doświadczyłem, że momentami z trudem przychodzi mi otwierać się na tę miłość. Nie jest to abstrakcyjny „problem”, lecz rzeczywistość mojej słabej, ludzkiej natury. Gdzieś głęboko siedzą we mnie mechanizmy obronne, które nie pozwalają mi stać się człowiekiem wolnym. I choć łapczywie wyciągam ręce ku wolności i miłości – jakiś lęk mnie blokuje i nie pozwala na to. Uciska mnie od środka i sprawia, że trudno sobie „odpuścić” i okazać miłosierdzie. Coś zaciska się wewnątrz i blokuje uwolnienie, blokuje radość i wydanie siebie. Zamyka w czymś, co niby jest wygodne, ale zatruwające życie i nie pozwalające swobodnie oddychać.
A jednak chcę iść. Jak uczniowie, którzy przecież doskonali nie byli. Takich ich Pan powołał i tacy mieli głosić Ewangelię. Właśnie tacy, jacy byli. Popełniający głupoty, ale kochani do szaleństwa przez swego Mistrza, Boga i Zbawiciela. Niezwykle przez to obdarowani – mocą Miłości. Obym tylko zgodził się na moją słabość…
„Popełniający głupoty, ale kochani do szaleństwa przez swego Mistrza” – głębokiej świadomości tego faktu baaardzo mi na ten czas potrzeba 🙂
Władza i pycha zaślepia. Prawda jest jak światło, miłość jest tym światłem…mieć miłość w sobie to mieć „władzę”, ale nie tą w ludzkim rozumieniu, miłość jest znacznie potężniejsza, znacznie trwalsza, znacznie ważniejsza. Ona sprawia że stajemy się na prawdę wolni, sprawia że wpływamy w sposób pozytywny na własne życie jak i na innych…wybór należy do nas: czy wybierzemy pychę czy miłość…