Święty Ignacy
Nauczycielu – gdzie mieszkasz? J 1, 35 – 39 Przedwczoraj we wspomnienie św. Marty usłyszeliśmy o tym, jak dwie kobiety gościły w swoim domu Jezusa. A dzisiaj – w uroczystość św. Ignacego – jak dwaj uczniowie pytają Jezusa o Jego dom. Odłączają się od Jana Chrzciciela i podążają za Jezusem, by zobaczyć, gdzie mieszka. Jednak by to mogło nastąpić, najpierw trzeba przed Jezusem otworzyć swój dom, tak jak uczyniły to Marta i Maria. Najpierw trzeba pozwolić Bogu dotknąć swojej codzienności, by następnie móc chodzić za Bogiem, szukać Go i znajdować we wszystkim. Tak właśnie stało się z Ignacym. Człowiek to był pobożny, ale na swój sposób. Miał nabożeństwo do św. Piotra, ale był raczej takim...
Czytaj DalejTwarzą w twarz
A Pan rozmawiał z Mojżeszem twarzą w twarz, jak się rozmawia z przyjacielem. Wj 33, 7 – 11; 34, 5 – 9. 28 Pozazdrościłem dziś Mojżeszowi. Zresztą, trudno mi było sobie wyobrazić taką rozmowę, bo przecież nie wiem, jaką twarz ma Bóg. Jedyne, co mogę sobie wyobrazić, to ludzka postać Syna Bożego – Jezusa Chrystusa. Nic więcej. Pomyślałem jednak, że ja również mogę spotykać się z Bogiem twarzą w twarz i rozmawiać z Nim jak z przyjacielem. Oczywiście, tak w pełni to twarzą w twarz spotkam się z Nim dopiero w niebie, tak jak wszyscy wierzymy. Ale zapytałem siebie, co może dla mnie dzisiaj oznaczać spotkanie twarzą w twarz? I przyszło mi na myśl ważne wydarzenie z życia ludzkości – grzech pierwszych...
Czytaj DalejZatrzymaj mnie
Marta uwijała się koło rozmaitych posług. Łk 10, 38 – 42 Kiedy Bóg przychodzi do mnie, choćby na modlitwie… gdzie ja wtedy jestem? Przyglądając się bohaterce dzisiejszego dnia – Marcie, to pytanie cisnęło mi się na usta. Czy przypadkiem nie jestem do niej podobny? Chcę spotkać się z Bogiem, chcę otwierać Mu drzwi mojego domu (serca), trwać przy Nim uważnie, słuchać Go, wypowiadać przed Nim to, co jest dla mnie najważniejsze. A jednak na modlitwie próbuję czasami sam załatwiać swoje sprawy, szukać rozwiązań po swojemu, biegać jak ta Marta po kuchni. W swoistym napięciu czy zdenerwowaniu nie wiem nawet w co ręce włożyć. Zaczynam też myśleć o innych jako o przyczynie moich problemów, obwiniam ich to, co...
Czytaj DalejPozwól, by rosły
Pozwólcie obojgu róść aż do żniwa… Mt 13, 24 – 30 Tym polem, na którym jest zasiana i pszenica i chwast, jest moje serce. Owszem, podobny mix znajdujemy w świecie, gdzie dobro miesza się ze złem, powstania z upadkami. Jednak odkrywam, że to główne pole jest we mnie. Na początku nie daje się wychwycić różnicy między zbożem a chwastem. Ziarno podobne do ziarna. Oba wsiane – jedno w dzień, a drugie w nocy, rosną sobie nieomal równo. Dopiero kiedy oba wypuszczają kłosy widać różnicę. Ale jest jeden problem – na tym etapie nie da się usunąć jednego bez drugiego. Wtedy nie zostaje nic. Trzeba zaczekać na czas żniw, kiedy to można spokojnie oddzielić jedno od drugiego. Kiedy patrzę wstecz na moje życie, to...
Czytaj DalejWidzieć i słyszeć
Szczęśliwe oczy wasze, że widzą… Mt 13, 16 – 17 Ale co widzą? Kontekst słów Jezusa jest dość jasny. Przecież tyle wieków oczekiwali na obiecanego Mesjasza i oto teraz stoi przed nimi. Czy zdają sobie z tego sprawę tak do końca? Nie wiem. Jezus chce im to jakoś uprzytomnić. Faktem jest, że to prawda – Bóg zamieszkał pośród nas. A co widzą moje oczy? Z jednej strony widzę wiele dobra, które się dzieje w moim życiu i wokół mnie. Widzę dobre intencje i pragnienia, uśmiechy i życzliwość. Widzę odwagę i chęć do działania. Dostrzegam i cieszę się otaczającym mnie światem, przyrodą, ludźmi. Z drugiej strony widzę wiele zła. Zaczynając od tego ogólnego, jak wojny, konflikty, wypadki, śmierć, choroby,...
Czytaj Dalej