Istnienie
Maria Magdalena stała przed grobem płacząc. J 20, 11 – 18
Ile można stać i płakać nad swoim życiem?
Mocno dziś poczułem, że moje serce ma być ogrodem, w którym spotkam Ogrodnika, a ja zbyt często czynię z niego grób, pieczarę, nad którą stoję i płaczę. Bóg stawiał i nadal stawia na mojej drodze różnych aniołów, którzy mnie ciągle pytają: dlaczego płaczesz? Akurat te anioły z Ewangelii nie mają imion (choć w całym Piśmie jest wiele aniołów, które imiona mają). To oznacza, że one mają takie imiona, jak ludzie, którzy staną się dla mnie aniołami. Ten mój dzisiejszy też ma konkretne imię – On wie, że to o Nim.
Rozmowa z Nim to jak wypłakanie się Bogu w ramię. Że zabrano to, co dla mnie takie cenne i że czuję pustkę i nie wiem, gdzie szukać, gdzie Go położono. Dziś usłyszałem, że może trzeba sięgnąć do początków swego istnienia. Że nic nie jest tak ważne (ani co w życiu dobrego się stało, ani co złego – choćby nie wiadomo ile tego było), jak moje własne istnienie. W nim zawarta jest cała Miłość, jaką Bóg na mnie przelał.
Poczułem się jak w ogrodzie. Brakowało mi tylko Ogrodnika. Ale On ZAWSZE przychodzi. Jest niezawodny. Wypowiada tylko jedno słowo – moje imię. I wtedy przychodzi pokój serca, radość i pocieszenie. Bo moje imię jest nierozłącznie związane z moją istotą, z tym, kim jestem, z moją tożsamością. Wypowiadają je On dotyka mojej istoty, jakby mówił: Kocham Cię! Pierwszy raz to powiedział, kiedy rozpoczynało się moje istnienie na tej ziemi. Kiedy tkał mnie w łonie mej matki (Ps 22, Ps 139) i mówił: CHCĘ, BYŚ ISTNIAŁ! JESTEŚ CUDOWNY! KOCHAM CIĘ!
Ile można stać i płakać nad swoim życiem? Czas zostawić pusty grób i rozejrzeć się po ogrodzie. Bo jest piękny i to wszystko dla mnie! To w nim słyszę codziennie wypowiadane moje imię. To w Nim leży istota i sens mego życia. W ogrodzie, którego Ogrodnikiem jest Żyjący Jezus. I są też aniołowie. Panie, Ty wiesz… dziękuję!