Wyjdź na górę
Wyjdź z Twoje ziemi rodzinnej… i zaprowadził ich na górę wysoką. Rdz 12, 1 – 4a oraz Mt 17, 1 – 9
Dzisiejsze teksty pokazują mi modlitwę prawdziwie chrześcijańską. Jest ona najpierw wyjściem ze swojej ziemi rodzinnej. Wyjściem z tego, co znane, bezpieczne, jakoś ogarnięte. Bo żeby gdzieś dojść, trzeba najpierw wyjść. A wychodzę z tego, co znam, ku temu, czego nie znam. Nie wiem, czego się tam spodziewać. Może dlatego czasami nie mam ochoty wychodzić, porzucać tego, co znane. Może dlatego modlitwa nie zawsze mi idzie, nie zawsze mam na nią ochotę. Choć wiem, że jest we mnie jak płynące źródło, dające życie, młodość i miłość. Ono tam płynie, nawet gdy ja się nie modlę, bo we mnie stale modli się Duch. Ale kiedy się w tym źródle nie będę zanurzał – umrę.
Droga Abrama to droga modlitwy. Abram ma wyjść do kraju, który Pan mu ukaże. Ukaże mu potem, później. Więc nie wie, dokąd zdąża. Tym, który chce zaprowadzić do innego kraju jest sam Bóg. On bierze mnie i prowadzi na górę wysoką. Bo stanąć na górze to nic innego jak spotkać się z Bogiem. Dla mnie ten kraj, do którego Bóg prowadzi Abrama jest ową górą (Tabor), na którą Jezus bierze uczniów. Ten kraj to miejsce spotkania z Bogiem. To czas modlitwy, ale również moja codzienność.
Wejść w modlitwę… to najpierw pozwolić, by Bóg się wobec mnie przemienił. On daje mi coś z siebie, daje mi poznać swoją twarz, która jaśnieje. Jego twarz wyraża miłość, bo przecież Bóg jest miłością. Równocześnie ta twarz mówi coś o mnie: To jest mój Syn umiłowany… W twarzy Boga na modlitwie rozpoznaję moje bycie dzieckiem Boga. I to mnie przemienia, bo to jest prawda o mnie. Prawdziwa modlitwa prowadzi do prawdy o mnie.
Przemiana Jezusa przemienia również mnie. Modlitwa zmienia mnie, zmienia moją twarz, a ja przemieniony mogę zmieniać świat. Modlitwa zmienia moją twarz, upodabnia ją coraz bardziej do twarzy Jezusa, do twarzy miłości. Niezależnie, gdzie się znajdę i z kim będę przebywał – moja twarz będzie pokazywać miłość. Nawet w moim gniewie czy smutku będzie wtedy odbicie miłości, która płynie z twarzy Boga mieszkającego we mnie.
Co widać w moje twarzy? Co się w niej odbija? Czy naprawdę Bóg i Jego miłość?
Prawdziwa modlitwa prowadzi do prawdy o mnie.:)