Rozdzierać serce
Rozdzierajcie jednak wasze serca, a nie szaty! Nawróćcie się do Pana… Jl 2, 12 – 18
Rozdzieranie kojarzy mi się z otwieraniem i to gwałtownym. Można rozedrzeć np. kopertę, by dostać się do długo oczekiwanego listu. Rozedrzeć serce? To gwałtownie otworzyć je, by zobaczyć, co jest w środku. Rozedrzeć serce to nic innego, jak stanąć w prawdzie. Zobaczyć, co tak naprawdę jest w moim sercu, wystawić to na światło dzienne.
A zaraz potem wezwanie, by nawrócić się do Pana. Bo widząc w sercu, po jakim bagnie chodzę, potrzebuję zawrócić z tej drogi kłamstwa i iść w stronę Prawdy. To wcale nie jest łatwe. Bo trudno jest skonfrontować się ze swoim bagnem, nieporządkiem, niedoskonałością, brzydotą (grzechu), skazą, pęknięciem, wstydem, upokorzeniem, głupotą (czyli postawą życia poza Bogiem)… A od tego zaczyna się nawrócenie. Od wydobycia tego na światło dzienne, by można się było od tego odwrócić.
Kiedy staję w prawdzie, albo może lepiej – w Prawdzie, wtedy Prawda jest dla mnie łaskawa, miłosierna, nieskora do gniewu, litujący się w mojej niedoli. Przeciwnie zaś, gdy za wszelką cenę próbuję coś ukryć, zamieść pod dywan, głęboko schować, usprawiedliwić, wybielić, pomniejszyć wagę, zbagatelizować, wyśmiać, uznać za niebyłe – wtedy prawda staje się dla mnie bezlitosna i niemiłosiernie gryzie mnie od środka. To paradoks, bo tak naprawdę boję się prawdy, boję się ją odkrywać (przed sobą i innymi).
Paradoksalne jest również to, że serce mam rozdzierać i wydobywać na światło to, co w nim jest, a jeśli chodzi o narzędzia pojednania, czyli post, modlitwę i jałmużnę – mam je stosować w ukryciu (Mt 6, 1-6. 16-18). Pojednać się z Bogiem, sobą i drugim człowiekiem. Pojednać się z Prawdą, w świetle której mam stanąć. Pojednać się z prawdą o sobie samym – jestem grzesznikiem, ale do szaleństwa kochanym przez Boga.
Wielki Post to czas rozdzierania tego, co zakryte, głęboko schowane i gnijące od środka. To czas podjęcia decyzji, by to serce zostawić otwartym i wolnym. To czas wyruszenia w drogę powrotną – od kłamstwa ku Prawdzie.
To czas podjęcia decyzji, by to serce zostawić otwartym i wolnym.
Jestem wolną kobietą i wybieram:
życie… czy……. śmierć ?
błogosławieństwo…… czy……. przekleństwo ?
Wybieraj córko …jesteś wolna…. masz prawo wyboru ?
„To paradoks, bo tak naprawdę boję się prawdy, boję się ją odkrywać (przed sobą i innymi). (…) Pojednać się z prawdą o sobie samym – jestem grzesznikiem, ale do szaleństwa kochanym przez Boga.”
Boże, tak trudno mi ostatnio stawać w Prawdzie… Niech ten Wielki Post stanie się czasem łaski, w którym pozwolę Tobie rozdzierać moje serce. Aby je „zostawić otwartym i wolnym”, aby przez ból i cierpienie doszło do zmartwychwstania…