Widzieć i słyszeć
Szczęśliwe oczy wasze, że widzą… Mt 13, 16 – 17
Ale co widzą? Kontekst słów Jezusa jest dość jasny. Przecież tyle wieków oczekiwali na obiecanego Mesjasza i oto teraz stoi przed nimi. Czy zdają sobie z tego sprawę tak do końca? Nie wiem. Jezus chce im to jakoś uprzytomnić. Faktem jest, że to prawda – Bóg zamieszkał pośród nas.
A co widzą moje oczy? Z jednej strony widzę wiele dobra, które się dzieje w moim życiu i wokół mnie. Widzę dobre intencje i pragnienia, uśmiechy i życzliwość. Widzę odwagę i chęć do działania. Dostrzegam i cieszę się otaczającym mnie światem, przyrodą, ludźmi.
Z drugiej strony widzę wiele zła. Zaczynając od tego ogólnego, jak wojny, konflikty, wypadki, śmierć, choroby, złość i wrogość, wręcz nienawiść, po to wszystko, co w sposób szczególny dotyka mnie – z moimi słabościami, grzechami i upadkami na czele. Widzę tyle zmarnowanych okazji, tyle ciemności i lęku, marnotrawienia dobra, nie zawsze poukładane relacje, ucieczki i bunty, lenistwo i to wszystko, co mnie oddziela od Boga, siebie samego i moich bliźnich. Dostrzegam cały ten świat, który ma tyle kolorów i zarazem tyle odcieni czerni i szarości.
Ale czy dostrzegam w tym wszystkim kochającego i działającego Boga? Bo niby dlaczego widząc to wszystko, moje oczy miałyby być szczęśliwe? Bez Boga to wszystko może być splotem mniej lub bardziej szczęśliwych (albo nieszczęśliwych przypadków). Bez Boga to wszystko zmierza dokądś, ale w sumie dokąd? Nie ma ani celu, ani sensu. Po prostu fajnie, że jest, ale… co dalej?
Zapragnąłem dzisiaj dostrzegać Boga we wszystkich rzeczach. To dla nas, jezuitów, nic nowego – niby. Wszak to Ignacy nas prowadzi stale do tego (choćby w Ćwiczeniach Duchowych), by szukać i znajdować Boga we wszystkim. Zapragnąłem dostrzegać Boga w tych wszystkich wydarzeniach i relacjach, jakie każdego dnia mnie spotykają. Dostrzegać Go tak jakby od wewnątrz. Wiem, że to wielkie pragnienie. Prosiłem Boga, by je wypełnił. Chcę dostrzegać Jego obecność w tym świecie i słyszeć Jego głos – delikatny, troskliwy, stanowczy…prawdziwie Boży głos. A wtedy nawet pośród bagna tego świata moje oczy będą naprawdę szczęśliwe. Nawet pośród zgiełku, hałasu i przekleństw – moje uszy będą szczęśliwe.
Bardzo chcę widzieć działającego Boga niejako pod spodem wydarzeń, a nawet pod spodem moich słabości, upadków i grzechów. Nie jakoby Bóg był przyczyną moich upadków czy grzechów, ale głęboko wierzę w to, że On wchodzi w to moje bagno, miejsce zaciemnione i cuchnące, by mnie z tego ratować, wydobyć, by na tym bagnie zakwitły najpiękniejsze kwiaty dobra i miłości. Ja tego nie umiem, ale On to potrafi uczynić i widzę, ile już w tym względzie zrobił w moim życiu. Chcę ciągle na nowo wypuszczać z rąk moje życie, by ofiarowywać je Jemu, który wszystko może.
Daj mi, Panie, patrzeć na świat i ludzi, oraz na siebie samego tak, jak Ty patrzysz. Daj mi słyszeć pośród zgiełku tego świata Twój subtelny głos. I daj też, proszę, bym widząc i słysząc Ciebie, umiał na Ciebie wskazywać innym!
Daj mi, Panie, patrzeć na świat i ludzi, oraz na siebie samego tak, jak Ty patrzysz. Daj mi słyszeć pośród zgiełku tego świata Twój subtelny głos. I daj też, proszę, bym widząc i słysząc Ciebie, umiał na Ciebie wskazywać innym!
Proszę Cię o to Panie.