Błogosławiona niewiedza

Prawdziwie Pan jest na tym miejscu, a ja nie wiedziałem. Rdz 28, 10 – 22a

Kiedy patrzę na różne sytuacje mojego życia, to cisną mi się na usta te same słowa Jakuba, które powyżej zacytowałem. Jego droga to również moja droga. Zatrzymuję się w różnych miejscach, spotykam różne osoby, sytuacje, napotykam takie czy inne przeciwności. Moje życie jest podobne do życia Jakuba.

Sen, w który zapadł i w którym ja czasem jestem, to sytuacja trochę kryzysowa (albo bardzo kryzysowa), w której nie do końca wiem, co się dzieje. Jak we śnie. Nie mam wpływu na bieg wydarzeń, wszystko dzieje się jakby poza mną. Nie chodzi mi o żadne nadzwyczajne sytuacje czy przeżycia, lecz o codzienność, która sobie płynie, ale gdzie mam wrażenie, że przestałem być panem mego życia i jestem wobec niej bezbronny. Okazuje się jednak, że to uprzywilejowana sytuacja mojego spotkania z Bogiem. W jej trakcie mogę doświadczać Bożej obecności – jak Jakub, który we śnie widzi Boga. Ale sprawę z tego zdaje sobie dopiero wtedy, kiedy sen mija i kiedy się budzi. Wtedy wypowiada słowa o obecności Boga i swojej niewiedzy. Czyli potrzebuję te ciemności mojego życia przeczekać cierpliwie (wiem, trudne słowo, które jeszcze trudniej wcielić w życie), przyjmując siebie samego i to, co mnie spotyka z wiarą, że to czas działania Boga, a nie klęski czy porażki.

Bo w tym śnie Jakuba Bóg daje mu swoją obietnicę, a tak naprawdę potwierdza to, co wypowiedział wcześniej do Abrahama i Izaaka. W moim „śnie”, w mojej niewiedzy Bóg czyni podobnie. I nie tylko coś mi obiecuje, ale zaczyna to spełniać, działa, choć mi się wydaje, że ja się cofam, że nic nie robię (przecież śpię, to jak mam coś robić!), że nie kontroluję sytuacji. Bóg zaczyna działać, a ja dopiero po pewnym czasie, kiedy się przebudzę, kiedy wróci mi świadomość, kiedy przestaję się szarpać, miotać i denerwować na siebie – wtedy dopiero mogę zobaczyć, że Pan prawdziwie jest na tym miejscu, a ja nie wiedziałemBłogosławiona niewiedza!

Uwierzyć w Boga, który działa za kulisami mego życia. Uwierzyć w Boga, który wykorzystuje mój „sen”, moje kryzysy, mój brak panowania nad swoim życiem, moje depresje, doły, sytuacje bez wyjścia – by działać na moją korzyść, by czynić dla mnie wielkie rzeczy. Taka wiara jest mi potrzebna i o taką ostatnio dużo proszę. Bo Bóg naprawdę tak działa i taki mi się właśnie pokazuje.  Przychodzi do mnie w sytuacji, kiedy jestem naprawdę bezbronny („sen”), bo On sam chce być moim Obrońcą i moim Bogiem. A te kryzysy są mi potrzebne do tego, bym puścił wreszcie kierownicę mego życia (w poczuciu pewnej bezsilności) i oddał ją w ręce Boga. Panie mój, bardzo tęsknie za tym właśnie momentem, kiedy to się stanie…

2 komentarze

  1. Ave
    8 lip, 2013

    Przychodzi do mnie w sytuacji, kiedy jestem naprawdę bezbronny („sen”), bo On sam chce być moim Obrońcą i moim Bogiem. A te kryzysy są mi potrzebne do tego, bym puścił wreszcie kierownicę mego życia (w poczuciu pewnej bezsilności) i oddał ją w ręce Boga. Panie mój, bardzo tęsknie za tym właśnie momentem, kiedy to się stanie…

    tęsknie za tym momentem kiedy On i tylko On będzie działał. Kiedy ludzie mówią o tym co dało by im szczęście ja myślę tylko o tym – tak spokojnie bez wierzgania nogami, tak jak dziecko móc spokojnie schronić się w ramionach Dobrego Boga by nic innego już nie było ważne, tylko On…..

  2. Majka
    8 lip, 2013

    Puścić kierownicę życia w poczuciu bezsilności- bardzo mnie to poruszyło… Jesli to ma sprawić że naprawdę On zacznie kierować moim życiem to takie doświadczenie rzeczywiście ma SENS.
    Dziękuję.

Submit a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *