Pan Bóg
Pan Bóg mnie obdarzył… Pan Bóg otworzył mi ucho… Pan Bóg mnie wspomaga… Oto Pan Bóg mnie wspomaga. Iz 50, 4-9a
Droga Osobo czytająca, zatrzymaj się dzisiaj na krótki czas nad tymi słowami. Najpierw „Pan Bóg”. Nie rozważaj ich, nie pytaj siebie, co one dla Ciebie znaczą. Pozwól, by w Tobie brzmiały, by Cię poruszały. Usłysz w sobie melodię. Możesz przez chwilę spokojnie oddychać ze słowem Pan na wdechu i Bóg na wydechu. Byś poczuł, że dokonuje się SPOTKANIE. Dokonuje się złączenie.
Dopiero potem przejdź do trzech słów, trzech czasowników, jakby trzech kroków albo trzech przestrzeni.
Najpierw OBDARZYŁ. Ten Pan Bóg, którego Obecność przed chwilą przeżywałeś wyraźniej (albo ciągle ją taką przeżywasz) – On Ciebie obdarzył. Poczuj to. Nie myśl za wiele. Poczuj, doświadcz, uświadom sobie, bądź.
Potem OTWORZYŁ. Podobnie teraz. Przeżywaj to słowo, nie rozważaj go.
Na koniec WSPOMAGA. Podobnie jak wyżej. Zauważ, że w tekście jest ono powtórzone dwa razy.
——-
Opowiem Ci teraz krótko, co we mnie się dzisiaj zadziało. Poczułem Obecność tego, którego nazywam „PAN BÓG”. Poczułem obecność, która mnie przyzywa, która mnie przyciąga do Siebie, otula. Obecność, w której odczuwam pokój i bezpieczeństwo, odczuwam lekkość i radość, odczuwam, że „wszystko jest na swoim miejscu”, choć sytuacja na zewnątrz jest inna, dziwna, budząca lęk, poczucie niepokoju i braku bezpieczeństwa, niepewność. Jakby coś się waliło, a jeszcze nie widać, czy powstanie coś nowego.
OBDARZYŁ – poczułem, że wszystko jest darem, wszystko wychodzi z Niego. To słowo dla mnie jest również o przyjęciu, albo o nieustannym przyjmowaniu tego, co życie przynosi. To przyjmowanie jest ściśle złączone z wdzięcznością. Jest ona moją odpowiedzią na obdarowanie. Nie mam innej. Nie odpłacę Mu czymś podobnym, czymś godnym Jego. Godny Jego jestem jedynie ja sam, ja cały, ja taki, jaki jestem. Tym jest moja wdzięczność – przyjęciem mojego istnienia, mojego życia i przeżywanie go w głębokiej radości i wdzięczności jako daru. Z jego blaskami i cieniami, przyjemnościami i trudnościami, a nawet z jego traumami, grzechami, podłością… są tu wszystkie smaki. Wdzięczność.
OTWORZYŁ – poczułem jak On bardzo pragnie, bym był otwarty na wszystko. Jak ręce Chrystusa na krzyżu, jak Jego serce przebite włócznią. Otwarte. On we mnie tego dokonuje. On mnie otwiera. Ja pozwalam Mu na to. Bez moich pragnień i mojej intencji niewiele się dokona.
WSPOMAGA – Nigdy mi nie zabraknie Jego OBECNOŚCI. Ja mogę się od Niego odwrócić, ale On ode mnie nigdy. Nie ma takiej możliwości. Jego „wspomaga” nie polega na byciu pogotowiem ratunkowym w chwilach moich nieszczęść. On mnie ws-pomaga, czyli pomaga tam, gdzie ja działam i robię wszystko, co w mojej mocy. On jest przy mnie, jest PRZYJACIELEM.