Patrzeć na…

Lecz na widok silnego wiatru uląkł się… Mt 14, 22 – 36 Tłum najpierw zostaje nasycony, a na koniec wszyscy mający się źle – uzdrowieni. A pomiędzy tymi granicami rozgrywa się scena, która dotyka istoty mojej wiary. Jest noc, Jezus sam modli się, uczniowie przeprawiają się na drugą stronę. Wiatr mają przeciwny, więc łódź jest miotana falami. Potem do nich przychodzi po wodzie. Ich lęk przed zjawą i słowa Jezusa o odwadze. Przedstawia im się: Ja Jestem! A potem Piotr chce tego samego – chodzić po wodzie. Woda dla starożytnych to siedlisko potworów, złych mocy nieprzyjaznych człowiekowi, szczególnie te wody, które się burzyły i nad którymi człowiek nie panował. Za to Bóg nad wodami panuje. Widzimy to już u...

Czytaj Dalej

Nic

Nie mamy tu nic… Mt 14, 13 – 21 Te słowa uczniów dzisiaj mnie zatrzymały na chwilę. Odnajduję w sobie czasem taką postawę, która jest dość sporym asekurowaniem się. Nie mamy nic, bo przecież cóż to jest 5 chlebów i 2 ryby. A przecież dla nas nie wystarczy. Zabezpieczanie siebie, dbanie o swój komfort, by mi nie zabrakło. Może to dotyczyć absolutnie czegokolwiek. Byle coś mieć, byle móc się na czymś wesprzeć, choćby tego była odrobinka. Bo lepsza odrobinka, niż zupełnie nic. Tymczasem sytuacja dzisiejszej ewangelii jest nie do pozazdroszczenia. Pustkowie i późna pora. Ani miejsce odpowiednie ani czas. Wszystko niesprzyjające. Wszystko nie tak. Ciekawe, że to Jezus ich tam wszystkich prowadzi, to Jego inicjatywa, kiedy...

Czytaj Dalej