Uzdrawia Słowo
Lecz powiedz słowo, a mój sługa odzyska zdrowie. Łk 7, 1 – 10 Jezus mówi do słuchającego go ludu. Słuchać nie oznacza usłyszeć. W tym drugim wypadku trzeba mieć intencję usłyszenia. Ja chcę usłyszeć, angażuję moją wolę, jest w tym skupienie i uważność na mówiącym, na tym, co przekazuje. Potem jest jeszcze jeden krok, czyli to, co jest po słuchaniu. Po słuchaniu jest po-słuch, czyli posłuszeństwo. W nim zawiera się odpowiedź na słowo, a z nią z kolei odpowiedzialność. Słuchanie i posłuszeństwo Słowu prowadzi mnie do wzięcia życia w swoje ręce, do odpowiedzialności za nie. Setnik słyszy o Jezusie, a ma sługę (niewolnika), którego bardzo ceni. Chce jego zdrowia. To rzadko spotykane, gdyż nikt wtedy nie cenił...
Czytaj DalejPasja życia
Kiedy chodził po świątyni… Mk 11, 27 – 33 Jezus chodzi po świątyni bo to „dom” Jego Ojca. Miejsce spotkania z Bogiem Izraela. Jest więc u siebie. To On jest dziedzicem, o czym zaraz powie w przypowieści. Tymczasem arcykapłani i uczeni w Piśmie, zaniepokojeni o swoją władzę (skoro wypędził przekupniów, którym oni pozwolili sprzedawać), pytają Jezusa o źródło Jego władzy. Robią to tonem, który brzmi: „my tu mamy władzę!” Jezus daje im zadanie nie do przeskoczenia. Ale ten wątek z Janem Chrzcicielem dużo mówi także o moim życiu. Bo kiedy pojawił się Jan, to faryzeusze i uczeni chodzili za nim, ale nie zaangażowali się w to, co Jan głosił. Nie przyjęli od niego chrztu nawrócenia, nie brali...
Czytaj DalejWiara oczyszczająca
Miejcie wiarę w Boga! Mk 11, 11 – 25 Jezus przyszedł do świątyni i obejrzał wszystko. Była późna pora, więc wracają na nocleg. Do świątyni wrócą następnego dnia, gdzie Jezus przystąpi do działania. Jezus najpierw obserwuje rzeczywistość, ogląda wszystko, a dopiero potem działa. Podobnie u Abrahama, kiedy skarga na Sodomę i Gomorę głośno wołała do nieba, to Bóg postanowił sam przyjść i sprawdzić jej zasadność, czy rzeczywiście jest tak wielka, jak głosiło oskarżenie. Bóg jest bardzo sprawiedliwy i nigdy nie sądzi po pozorach. Dzieje się to, gdyż On sam się przekonuje o tym, co się dzieje, sam ogląda wszystko i – podobnie jak Jezus dzisiaj – wraca do siebie, jakby nabiera dystansu i reaguje później. Po...
Czytaj DalejPustkowie
Jedli i nasycili się wszyscy… Łk 9, 11b – 17 Jezus troszczy się o potrzeby człowieka. Zarówno cielesne, jak i duchowe. Mówi tłumom o królestwie, dbając o ich ducha, a także leczy choroby, dbając o ciało. Bo Bóg nie leczy chorób, lecz chorych – zajmuje się całym człowiekiem i dzisiaj, kolejny raz, zobaczyłem to w ewangelii. Ale potem dzień chyli się ku wieczorowi. Powoli zapada ciemność. Oznacza to również sytuację mojego serca, kiedy wydaje się na początku, że wszystko jest jasne, a potem pojawiają się ciemności, związana z nimi niemoc, zmęczenie, głód. I tutaj na scenę wchodzą uczniowie Jezusa, którzy zauważają pewien brak. Mówią o pustkowiu, na którym się znajdują. Pustka… coś bardzo...
Czytaj DalejNa głos Nieznanego
Oto my opuściliśmy wszystko… Mk 10, 28 – 31 Zanim się coś o-puści, trzeba to najpierw puścić. Wy-puścić ze swoich rąk, mówiąc inaczej – uczynić pustymi swoje ręce. Nie chcieć tego czegoś (lub kogoś) kontrolować, mieć w garści, trzymać się kurczowo. Puścić. Ostatecznie wiara polega na tym, by puścić absolutnie wszystko prócz Boga. By wszystko stało się puste w człowieku, a więc zdolne do przyjęcia pełnej łaski. Maryja została tak nazwana przez Anioła. PEŁNA ŁASKI. Jeżeli więc czegoś od Boga nie otrzymuję, to nie dlatego, że On nie chce mi tego dać. On zawsze daje, zawsze udziela Siebie i to w całości. Nie otrzymuję, bo widocznie nie jestem jeszcze zbyt pusty. Zbyt wiele „mojego” wypełnia...
Czytaj Dalej