Siedzieć

Użycz nam, żebyśmy w Twojej chwale siedzieli jeden po prawej, drugi po lewej Twej stronie… Mk 10, 35 – 45

Dwaj uczniowie Jezusa chcą siedzieć po Jego prawej i lewej stronie. Chcą siedzieć. Kiedy się siedzi, to potrzebny ktoś, kto poda, kto usłuży, kto przyniesie, pomoże. Siedzącego się obsługuje. Służy ktoś, kto jest w ruchu, kto nie siedzi, tylko stoi, a jeszcze lepiej chodzi, działa, pracuje, wysila się. Co mówi Jezus na końcu? Że nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć.

Oni chcą siedzieć, a Jezus chce służyć.

Przypomniał mi się w tym miejscu obraz, jaki maluje św. Ignacy w Ćwiczeniach Duchowych w kontemplacji o Wcieleniu [ĆD 101 – 109]. Mówi o tym, że Bóg siedzi na swoim tronie w niebie, patrzy na ziemie i widząc, jak ludzie grzeszą, jak w zaślepieniu idą do piekła postanawia, że Jeden z Trójcy zejdzie na ziemię i stanie się człowiekiem. Bóg, który nie chce siedzieć, lecz wstaje i zaczyna iść. Oczywiście trzeba dodać na marginesie, że Bóg nigdy „nie siedzi”, On jest Duchem, jest w ciągłym ruchu. Ale ten obraz Ignacego jest bardzo wymowny. Bóg, który nie siedzi, lecz rusza w drogę.

TrinidadA jest to droga schodzenia ku człowiekowi. Droga uniżenia. Wcielenie jest uniżeniem się Boga względem człowieka. Jezus przechodzi przez ten świat, jest w ciągłym ruchu, ciągle działający, ciągle pracujący dla mnie. Na tym jednak nie kończy się uniżenie Boga. On w pewnym momencie klęka przed człowiekiem i myje mu nogi, a później jak ostatni niewolnik umiera za tego człowieka na krzyżu. A tamci dwaj chcą siedzieć…

Jezus ich nie gani, nie potępia. On im pokazuje tylko drogę, jaką muszą przejść – od pragnienia, by siedzieć, do tego, by służyć. Mówi o kielichu, mówi o chrzcie (krwi). To jest też moja droga. Niełatwa.

Po co to wszystko? Ten wątek już mi się pojawiał i dziś znów wychodzi. Bóg chce, bym Mu całkowicie zaufał. Że On się tak uniża i klęka przede mną, żeby mi pokazać, że nie jest dla mnie zagrożeniem, nie jest rywalem, że nie muszę się Go bać (i jak nasi rodzice w raju chować się po krzakach). W raju człowiek zaufał komuś innemu, a przestał ufać Bogu. Ale On nie zrezygnował z człowieka i pragnie odzyskać moje zaufanie. Nie siłą, nie przemocą, nie powalającym majestatem. Uniżeniem, pokorą, miłosierdziem… Czy to przyjmę? Czy zaufam tak całkowicie, tak totalnie, tak bez żadnego „ale”, bez zabezpieczeń i awaryjnych wyjść, bez stania w rozkroku i „trochę tak, a trochę nie”?

To oznacza przestać siedzieć – to oznacza, że trzeba ruszyć. Jak Abraham, jak Izaak, jak Jakub, jak naród wybrany, jak prorocy, jak Jezus…

1 Comment

  1. Bożena
    21 paź, 2015

    ….. że trzeba ruszyć…….. w nieznane i stanąć w odwadze 🙂
    Idąc za Panem Jezusem mam ciągle nowe wezwania i zmagania. Chwilami myślę o proszę ” daj mi Panie odpocząć ” ale idę mimo trudu. Ciągle się nawracam i na nowo pojmuję „historię zbawienia”

Skomentuj Bożena Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *