Kolejne zapiski

Zaufał Bogu, niechże Go teraz wybawi, jeśli Go miłuje. Mt 27, 27 – 44

Jezus lękał się męki i wejścia w krzyż. Ojcze, jeśli możliwe, oddal ode mnie ten kielich…, to Jego modlitwa z Ogrójca. Jednak nie pozwolił, by to lęk kierował Jego wyborami. To nie emocje mają decydować o tym, w którą stronę pójdę przez życie. Inaczej w polu mojego zainteresowania znajdą się tylko rzeczy przyjemne i wygodne. Te zaś, które są im przeciwne – zostaną odrzucane, a kiedy nie będę mógł ich ominąć – staną się źródłem mojego buntu i nieszczęścia.

Na drodze krzyżowej postawę wychodzenia w komfortu i wygody prezentuje Weronika. Wychyliła się z tłumu i poszła za pragnieniem serca, a nie za lękiem. Lęk bowiem mógłby ją sparaliżować, zablokować i powiedzieć: nie wychylaj się, bo cię zniszczą, wyśmieją, odrzucą, skrzywdzą. Idąc pod prąd okazała pełne zaangażowanie, odwagę i wrażliwość – czyli miłość. Moja miłość może rosnąć we mnie tylko wtedy, kiedy będę wychodził poza swój komfort i wygodę, poza przyjemność i skupienie na swoich odczuciach. I to nie tylko wtedy, kiedy życie mi przyniesie ów dyskomfort – chodzi o to, bym sam go wybierał, bym świadomie w niego wchodził. To bardzo trudna sztuka, ale tylko wtedy może we mnie rosnąć miłość, której Jezus uczy na drodze krzyżowej. Działam wtedy według mojej wolności, a więc tego, co CHCĘ, a nie tego, co czuję. Idę za wartościami, a nie za mrzonkami.

Na drodze krzyżowej najbardziej widać to, że Jezus jest całkowicie skierowany ku innym. Choć jest w najgorszym położeniu swego życia, jakby zapomniał o sobie. Pociesza płaczące niewiasty, Matce daje syna, a synowi Matkę, łotrowi daje raj, a wszystkim ludziom przebaczenie. Dla siebie nie ma nic. Ja też w tym momencie niczego nie mogę Mu ofiarować. Za to On może i chce dać mi wszystko – bo siebie samego, czyli Miłości. Nic w tym momencie nie mogę zrobić oprócz tego, by przyjąć to, co On chce mi dać.

2 komentarze

  1. Ania Waw
    19 mar, 2015

    A ja czuję, że mam co ofiarować – pragnienie Jego. Przyjdź Panie Jezu!

  2. Bożena
    19 mar, 2015

    Wróciłam z Ziemi Świętej- przeszłam drogę Krzyżową ,wśród tłumów, handlujących . I wyobraziłam realia Pana Jezusa . Jedni sie litowali inni współczuwali a jeszcze inni nie wiedzieli co się dzieje a jeszcze inni byli źli,że zakłócony został rytm dnia i handlu.

    Ziemia Święta to było moje marzenie, które sie spełniło?

Skomentuj Bożena Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *