Zapiski z rekolekcji

Jezus splunął na ziemię, z tego zrobił trochę błota, nałożył na oczy niewidomego… J 9, 1 – 41

Od dziś głoszę rekolekcje. To taki czas, kiedy z jednej strony Pan chce człowieka scalić na nowo, złączyć na nowo to, co w nim jest rozdwojone, pokawałkowane, rozszczepione (to właśnie znaczy słowo „rekolekcje”). Z drugiej strony chce ze mnie uczynić nowego człowieka. A nowy to taki, który bardziej kocha. Chce moje kamienne serce, rozdwojone, zamienić na serce z ciała, wrażliwe i zjednoczone.

Historia z niewidomym od urodzenia pięknie to pokazuje. Jezus w tym tekście pojawia się i wypowiada słowo na początku i na końcu. Pokazuje mi to na nowo, że Bóg jest u mojego początki i końca. Stwarza mnie z miłości, przez miłość i dla miłości. Będzie mnie oczekiwał na końcu, kiedy przekroczę furtkę śmierci. Wtedy weźmie mnie za rękę i zaprowadzi do swego domu.

Niewidomy nie prosi o uzdrowienie, Jezus czyni je sam, z własnej inicjatywy. Ja też nie prosiłem Boga, bym mógł przyjść na świat. To Jego inicjatywa i Jego miłość to sprawiły. Pokochał mnie, czyli chciał mnie zanim o cokolwiek Go poprosiłem, zanim cokolwiek pomyślałem, powiedziałem czy zrobiłem. On jest Pierwszy. To punkt wyjścia tego tekstu i punkt wyjścia mojego życia – u Jego początku jest Bóg Miłość.

Pomiędzy początkiem a końcem jest całe moje życie, przestrzeń, którą mam zagospodarować, przeżyć. Tam pojawia się rozdwojenie, rana, pęknięcie. Jak w tekście, gdzie ani wśród znajomych nie ma jedności (jedni go rozpoznają, inni nie), ani wśród faryzeuszów. Sam ewangelista zauważa, że było wśród nich rozdwojenie. We mnie też ono jest. To grzech, nieporządek, słabość. Jestem chciany i kochany przez Boga, ale we mnie jest rozdwojenie i rana, którą Bóg pragnie uleczyć, zbawić.

To jest Jego praca. Bardzo lubię to określenie względem Boga – On pracuje, trudzi się dla mnie, czyni wysiłek, poci się, męczy. Tym wszak jest praca. To zbawianie i leczenie mnie jest Jego dziełem, nie moim. Tak jak z tym niewidomym, gdzie czyni błoto ze śliny i prochu ziemi, nakłada na oczy ślepemu i każe mu się obmyć. Podobnie czynił na początku (stworzenie człowieka, Rdz 2), kiedy mnie lepił z prochu ziemi, kiedy brudził sobie ręce błotem bym mógł powstać, kiedy zadbał o każdy szczególik mojego istnienia.

Jakiekolwiek więc rekolekcje, jakiekolwiek nawracanie się, przemiana mają za autora Boga, a nie mnie. To nie moja praca, nie mój wysiłek. To Jego praca i wysiłek. On chce mnie scalić na nowo i uczynić nowym stworzeniem. Ja mam – jak ten ślepiec – pozwolić, by Bóg zadziałał w moim życiu, by mi położył błoto na oczy, co mogłoby dla niego sytuacją kryzysową. Wierzę, że Bóg wprowadza mnie często w kryzys, ale po to, by mnie przez niego przeprowadzić i z niego wyprowadzić. Kryzys zawsze służy wzrostowi, rozwojowi, miłości. Potem mam usłyszeć Jego Słowo (idź się obmyj), a potem to Słowo wykonać (posłuszeństwo). Wiara nie rodzi się bowiem z mojego działania, lecz ze słuchania Słowa Jezusa. A potem to słowo ma zostać zamienione na czyny miłości, bo wiara bez uczynków jest martwa i nie ma sensu.

Dziś usłyszałem więc: kim jestem (istota kochana przez Boga i rozdwojona zarazem) oraz co Bóg pragnie w mojej sprawie uczynić. A to wszystko po to, bym stał się do Niego podobny w kochaniu. Moim celem jest (i Jego również), bym kochał bardziej – nie byle jaką miłością, lecz Jego Miłością, a przez to stał się nowym człowiekiem.

7 komentarzy

  1. Bożena
    19 mar, 2015

    Kryzys zawsze służy wzrostowi, rozwojowi, miłości

  2. Ania Waw
    18 mar, 2015

    Dziękuję i zapamiętam, że Bóg chciał mnie i jeszcze z miłości! – pomaga w trudnych chwilach oczekiwania Go. Ja też zauważam, że po kolejnym kryzysie jestem inna – mocniejsza, a zarazem bardziej krucha, z głębszą wiarą, a zarazem przepojona bojaźnią, czy Go aby nie stracę? Paradoks, za paradoksem:)Bóg jest piękny, jest święty!:)

  3. Agnieszka
    16 mar, 2015

    Jego Miłość jest lekarstwem na wszystko, może przemienić nawet to co, po ludzku wydaje się nie możliwe. Być świadomym tego że jest się stworzonym z Miłości przez Miłość dla Miłości daje tyle radości, że nic więcej nie potrzeba na tym świecie. Czas dać swoje serce Panu aby On je przemieniał, czas dać się prowadzić Jego Miłości aby móc prawdziwie kochać..:) Łączę się w modlitwie, Ojcze 🙂

  4. Kamila
    16 mar, 2015

    Dziękuję i proszę o zapiski z następnych dni. Pamiętam w modlitwie.

  5. Kinga
    15 mar, 2015

    Piękny początek. Ogarniam modlitwą i Ciebie, i Twoich słuchaczy 🙂 Niech to będzie czas Bożej pracy i łaski!

  6. Majka
    15 mar, 2015

    „Wiara nie rodzi się bowiem z mojego działania, lecz ze słuchania Słowa Jezusa.” DZIĘKI!
    [w czasie moich rekolekcji to przypomnienie zdecydowanie trafne!]

  7. Baranka
    15 mar, 2015

    Jezus jest u początku mego i u końca będzie…
    Jestem, bo On mnie chciał. I chciałabym móc kiedyś za św. Pawłem powiedzieć: „żyję ja, już nie ja, żyje we mnie Chrystus”. Już kiedy rozdwojenia nie będzie, bo On czyni nowym…
    Ojcze, dzięki. Fajnie, że ta Ewangelia – katechumenalna.

Skomentuj Ania Waw Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *