Umycie nóg

Jezus… wstał od wieczerzy, zdjął szatę, wziął płócienny ręcznik i przepasał się nim. Następnie wlał wodę do miednicy i zaczął obmywać uczniom nogi, oraz wycierać je płóciennym ręcznikiem, którym był przepasany. J 13, 4 – 5

Wcale nie chciałem, by Jezus mi umył nogi. Nie pozwoliłem Mu nawet wstać od stołu. Jakbym przeczuwał, czym to się może skończyć… Tak właśnie rozpocząłem rozważanie męki Jezusa podczas III tygodnia moich miesięcznych Ćwiczeń Duchowych. A co było dalej?

Gest umycia nóg wstrząsnął mną. W moich uczuciach niewiele brakowało do autentycznego przerażenia. Łatwiej mi było usługiwać do stołu i robić mnóstwo innych rzeczy, aniżeli pozwolić podejść Jezusowi do mnie z miednicą i ręcznikiem. On jednak podszedł i zapytał: „Czy pozwolisz, bym umył ci nogi?”. Potrzebowałem dwóch godzinnych czasów modlitwy, bym wreszcie pozwolił. Obmywał je z taką czułością, pieczołowitością, na koniec pocałował. Wzruszyłem się. Zrozumiałem coś bardzo, bardzo ważnego. Nawet nie to, że oto Bóg klęka przede mną i mi usługuje. To też. Ale przede wszystkim uświadomiłem sobie, że pozwolić Jezusowi umyć nogi to pozwolić Mu na zażyłą, intymną relację ze mną. To przyjąć Jego zaproszenie do bycia naprawdę Jego przyjacielem. Bo przecież nie pozwalam się dotykać każdemu, a już na pewno nie stóp. A czy Bogu pozwolę się dotknąć?

Umycie nóg to również gest, w którym pozwalam Jezusowi dotykać tej części ciała, która dotyka ziemi, błota, kurzu, brudu… Czy pozwolę Jezusowi się obmyć, oczyścić? Czy znów postanowię poradzić sobie sam… Słyszałem słowa Jezusa, który mówił do mnie: „Przychodź do mnie zawsze, bym ci mógł umyć nogi, bym cię mógł oczyścić, uzdrowić i wzmocnić.”.

W pewnym momencie zdałem sobie sprawę z jeszcze jednej rzeczy. Kiedy Jezus mył mi nogi, to w naturalny sposób były one uniesione, były zawieszone jakby w powietrzu, straciły kontakt z podłożem. Kolejny lęk. Zaufać Jezusowi, czy też szukać gruntu pod nogami na własną rękę. Nauczony radzić sobie sam w życiu, ciężko mi było oddać Jezusowi kontrolę nad moim życiem. Bo niby Mu ufam, ale… zawsze jest jakieś ale.

Panie mój, Ty wiesz, że tego bardzo pragnę – chcę złożyć moje życie w Twoje ręce. Proszę Cię, nie przestawać umywać mi nóg. Tylko wtedy moje życie będzie bezpieczne i całkowicie zanurzone w Tobie.

1 Comment

  1. karola
    29 lis, 2012

    Komentarz

Skomentuj karola Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *