Post – obfitość życia
Ale młode wino wlewają do nowych bukłaków, a tak jedno i drugie się zachowuje. Mt 9, 14 – 17
Wizja odnowy życia, którą przekazuje dziś Amos jest bardzo piękna i pociągająca. Przedstawia sytuację tak, jakby dziś była ruina i pustynia, a lud był w niewoli (Am 9, 11 – 15). Izrael nie raz bywał w niewoli i znał dobrze jej smak. To czas wygnania, pełny wyrzeczeń i wręcz umartwienia, umierania – swoisty czas postu. Bo nie było państwa, nie było świątyni, swobody działania. Wszystko było w najlepszym razie podporządkowane okupantowi, który mógł pozwalać na jakąś względną swobodę, a w najgorszym – tłumione przez niego i niszczone.
Do Jezusa przychodzą uczniowie Jana. Przychodzą po tym, jak Jezus uwolnił dwóch opętanych z niewoli złego ducha, a potem jeszcze uwolnił paralityka z paraliżu ciała i duszy oraz powołał celnika Mateusza, czyniąc go człowiekiem wolnym w pójściu za sobą. Dla mnie temat wolności jest tutaj wybijający się. Uczniowie Jana pytają Jezusa o post i jest to pytanie, którym próbują Jezusa przymusić do niego, wtłoczyć go w niewolę przepisów. Bo przecież i my pościmy i faryzeusze. A wy? Pytanie jest niby otwarte, ale chcą, by Jezus się z tego wytłumaczył…
Post, który byłby przymusem. Jak niewola narodu wybranego. Jednak Bóg chce z tego wyprowadzić. Wizja Amosa pokazuje Boga, który ów przymusowy „post” zamienia na obfitość życia. A w ewangelii?
Tam Jezus nie odpowiada wprost. Daje przykłady, które prowadzą od starego do nowego. Lecz nie neguje postu. Mówi tylko, że uczniowie będą pościć dopiero wtedy, kiedy zabiorą im pan młody. On sam nie odejdzie, zabiorą go… (śmierć Jezusa?) A potem daje przykłady o bukłakach i ubraniach.
Jeżeli niewola (jakakolwiek) jest przymusowym postem, to Jezus prowadzić mnie od przymusowego postu do dobrowolnego. Potrzebuję zmienić motywację i zgodzić się na post. Jest on umartwieniem – potrzebuję uczynić w sobie coś martwym, by Bóg mógł to ożywić. Jak Jezus, który dobrowolnie oddaje swoje życie, by Bóg zwrócił Mu je w obfitości. Post jest potrzebny, by zanegować stare, a przyjąć nowe. Post prowadzi do osłabienia sił fizycznych i czyni w człowieku pewną pustkę, którą Bóg chce wypełnić. Przez post okazuję moją bezsilność, w pewien sposób zgadzam się na śmierć, bo odmawiam sobie czegoś niezbędnego do życia (albo co uważam za niezbędne), ale tylko w jednym celu – bym przyjął pełnię życia od Pana.
Post dobrowolny prowadzi do wolności. Czynię w sobie przestrzeń Bogu, który daje mi życie w obfitości. Post, który ma wiele wymiarów, nie tylko od pokarmu czy napoju, ale też od realizacji swoich pragnień, od posiadania zawsze racji, od stawiania na swoim, od traktowania innych z góry, itd. W każdej tej sytuacji mogę odczuwać, że „tracę życie”, kiedy to się nie realizuje. A tak naprawdę przez post tracę „stare”, by zyskać „nowe”. W miejsce niewoli przychodzi wolność, w miejsce śmierci – pełnia życia. A wtedy… cóż piękniejszego niż bawić się na weselu z Panem młodym?
Cóż piękniejszego:) dziękuję