Miłość i wolność
Jezus spojrzał z miłością na niego… Mk 10, 17 – 27
Jezus znów wybiera się w drogę. Jest w ruchu. Ten Jego dynamizm mnie fascynuję. odnoszę go do mojego życia duchowego. Do tego, czy chcę więcej, czy też zadowalam się tym, co przeciętne. To kwestia pragnień, tej siły, która w człowieku drzemie i pcha go do tego, by żyć bardziej, więcej. Nie ilościowo. Chodzi o to, by życie nie zamieniło się w staw – nieruchoma woda z zielonym nalotem i kiepskim zapachem. Dla mnie oznacza to, by każdego poranka pytać siebie: „Jak mogę dzisiaj bardziej kochać?” To pytanie ostatnio pcha mnie do rozwoju, pobudza moje pragnienia i równocześnie daje siły (niestety, nie zawsze, nierzadko doświadczam słabości mojej natury), by iść tam, gdzie trudniej, gdzie bardziej wymagająco, gdzie trzeba pokonać wewnętrzne opory, lęki, itp.
Miłość. Ona w tym tekście pojawia się dość mocno. Bo Jezus naszego bohatera pyta o przestrzeganie przykazań. A których? Tych dotyczących bliźniego. Kiedy Jezus pyta o to jeszcze raz? Kiedy przedstawia scenę sądu ostatecznego. Tam będzie pytał o miłość bliźniego. I jeszcze jedno. Kiedy ów człowiek mówi, że przykazań tych przestrzegał od młodości, to Jezus spojrzał z miłością na niego…
Na mnie też tak patrzy. Zawsze, ale może szczególnie wtedy, kiedy przez przestrzeganie przykazań staję się człowiekiem wolnym. Przestrzeganie przykazań z jednej strony jest sposobem kochania Boga (i siebie, i bliźniego), z drugiej jest praktyczną realizacją wolności. One nie ograniczają, one chronią wolność. Owszem, przykazania pokazują, że moja wolność ma granicę, a jest nią drugi człowiek i jego dobro (a przy okazji i moje). Popełniam grzech, kiedy przekraczam granice wolności.
Jezus zaprasza mnie do pełnej wolności, która nie ogranicza się tylko do przestrzegania przykazań. Mam mieć serce wolne od przywiązań do dóbr. Zatrzymało mnie to słowo dziś i pojawiło się w mojej głowie, choć w ewangelii nie pada. Jezus przestrzega przed czymś… co jest dobre. Bo dobra, jak nazwa mówi, są dobre. I trudno się zbawić nie tym, którzy dobra posiadają, lecz – jak Jezus dookreślił – tym, którzy w dostatkach pokładają ufność. Gdzie jest moje serce? Czy jest naprawdę wolne? A może do czegoś przyklejone? Może być przyklejone do dóbr materialnych, intelektualnych, moralnych, duchowych, jakichkolwiek. Mam być człowiekiem kochającym i wolnym. I pamiętać, że jedyny DOBRY jest Bóg. Jeśli moje serce będzie do Niego przyklejone, wtedy będzie wolne we wszystkim innym. Nie ma innej drogi. Bo Bóg jest Miłością i Wolnością.
kochać =tęsknić= czekać= ufać = to ciężka praca na całe życie, to też Tajemnica naszego spotkania z Bogiem , a tu i teraz ważny jest też konkretny czlowiek
I znów Bóg mi przypomina, że moje serce ciągle jest przyklejone, ale nie do Niego. Że długa droga przede mną, zanim Go naprawdę pokocham.
„I spojrzał na niego z miłością”.
Czy umiem spojrzeć z miłością a nie z politowaniem ?
Być dobrym, kochającym człowiekiem… (…) … Niech ta prawda wprowadza życie w ruch.. a czasami nawet i w bezruch, by schronić się w MIŁOŚCI!