Przed oczy
Zawsze stawiam sobie Pana przed oczy… Ps 16
Te słowa zatrzymały mnie dzisiaj w kontekście ewangelii o widzeniu drzazgi w oku brata, a nie widzeniu belki we własnym oku. Uświadomiłem sobie, że naprawdę jestem ślepy. Nie widzę dobrze rzeczywistości, za to widzę to, czego nie ma, albo co chciałbym, żeby było. Widzę moje oczekiwania i potrzeby. Niekoniecznie widzę bliźniego.
Jestem ślepy i mam belkę w oku, kiedy liczy się tylko to, co moje. Kiedy nie mam miłosierdzia względem bliźnich, kiedy zbyt szybko osądzam rzeczywistość i to sądem potępiającym. Kiedy byle drobiazg wyprowadza mnie z równowagi, kiedy bolą drobne słowa i gesty i zamykają mnie w sobie, w swoim bólu. Niekoniecznie zastanawiam się wtedy, co się takiego we mnie zadziało, że tak zareagowałem, tylko osądzam bliźniego i jego gest. Tymczasem jego słowo czy gest, jego jakieś działanie wywołało we mnie reakcję. Być może dotknęło miejsca trudnego, bolesnego, zranionego. Ale to moja rana, mój ból, moja niedojrzałość – mam spojrzeć na siebie (na swoją belkę), a nie na niego. Owszem, mogę się chronić przed ranami, ale bez refleksji nad nimi niewiele się w moim życiu zmieni. Zostanę ślepy.
Mam sobie zawsze stawiać Pana przed oczy. Bo tylko On jest w stanie uleczyć mnie z mojej ślepoty, On jedynie jest w stanie wyjąć belkę z mego oka. To mam właśnie robić, kiedy uświadomię sobie jej obecność. Stawać przed Panem i prosić, by mnie uleczył. Uświadomić sobie ślepotę oraz oddawać ją Jezusowi. Pozwolić, by boski Lekarz dotykał tych czułych, czasem może nawet zbyt wrażliwych, bolących, nie zagojonych miejsc i kładł na nie balsam miłosierdzia. Wtedy będę miał dość miłosierdzia, by spotkać się z drzazgą w oku brata i pomóc mu ją wyjąć – bez agresji, pretensji, narzekania, odwracania się, zamykania w sobie, obrażania…
Postawić sobie przed oczy Jezusa. Wpatrywać się w Niego, a nie w swoją belkę…
Czy Stawiać sobie Pana przed oczy : to żyć i ,,zajmować ” się Panem: (w Nim Samym, w drugim człowieku, w sobie) i pozwolić Mu zająć się nami (mną i moim bliźnim)? Pax
Pozwolić, by boski Lekarz dotykał tych czułych, czasem może nawet zbyt wrażliwych, bolących, nie zagojonych miejsc i kładł na nie balsam miłosierdzia.
Piszesz.. „Nie widzę dobrze rzeczywistości”
och..! – CIEMNO.. bo belka w oczy kole..
Wchodząc w tą scenę z Chrystusem, Stolarzem = („cieślą z Nazaretu” Mk 6, 3) dostrzegamy, że jako Mistrz Rzemiosła doskonale wie jak upierdliwe są belki nad którymi ślęczałam godzinami w swoim warsztacie.
Ciekawe… latami żłobił i obrabiał zakute pale drewna..
Dobry Boże – pomóż z Tobą pracować.. nie odrywaj się od Swojej pracy – naucz Swojego rzemiosła.
Wiemy, że Wieczernik Mistrza wciąż i wciąż jest otwarty – że ma kapłanów, bożych artystów „po fachu”. Z nadzieją i ufnością spotykajmy się w Jego Warsztacie Stolarskim, a może się czegoś więcej nauczymy.. Przychodźmy do Niego, by odnaleźć siebie i poznawać Jego umiejętności.
Czekając na spowiedź, mówię już sobie: Chcę przychodzić do bożych ekspertów na korepetycje z Miłości.. Czekam na Jezusową obróbkę..
https://www.youtube.com/watch?v=c6uELbyFpRg
Ps.16- Bo Bog jedynym DOBREM- to osobisty moj wybor i zawierzeniesiebie i calego mojego zycia, przeszlosci i przyszlosci, milosierdziu Boga, doswiadczenie bycia swiadomym chrzescijaninem W Kosciele – Jezusie. Trwanie wierne w Nim to ciagle nawracanie i poszukiwanie wlasciwych znakow, wyjcie z otrzymanych schematow mysli i zachowan, z wygody, odwaga i determinacja i zgoda na zmiany, oraz pelne zaufanie BOgu w Jego prowadzenie.
Jest jak pielegnowanie ogrodu -ZYCIE MOJE,, w ktorym w roznych jego mokresach, porach dnia i roku, zakwitaja rozne kwiaty, jedne przemijaja, inne odpowiednio poprzycinane ponownie zakwitaja. Moge zaprosic innych do mego ogrodu, podzielic sie jego pieknem, odpoczywac w NIM, swietowac,i …w.6a, oraz 7 Bede wyslawial Pana ktory udzielil mi rady.