Wdzięczność i wierność
Dałem wam ziemię, około której nie trudziliście się, i miasta, których wyście nie budowali… Joz 24, 1 – 13
Jozue wobec całej starszyzny Izraela przekazuje słowa Boga. A są to słowa, które mówią o tym, co Pan dla nich uczynił. To wspominanie jest bardzo ważne. Bóg nieustannie odwołuje się do pamięci. Człowiek ma pamiętać, to, co Bóg dla niego uczynił. Po co? W moim odczuciu rodzi to dwie postawy. Pierwsza to wdzięczność. Dla św. Ignacego niewdzięczność była najgorszym grzechem. I pewnie można uznać, że niewdzięczność jest źródłem wielu grzechów. Brak pamięci o dobru, jakie się dokonało. Za tym nierzadko idzie wspominanie zła, krzywd i ran, a przy tym narzekanie i użalanie się na sobą, jakby to była jakaś swoista „liturgia”. Tymczasem jako pamiątkę mamy wspominać wielkie dzieła Boga: „To czyńcie na moją pamiątkę”. Wdzięczność rodzi się wtedy, kiedy uznaję siebie za potrzebującego i kiedy porzucam postawę „mi się należy”, a wszystko zaczynam widzieć jako dar, prezent Boga, w którym On sam jest OBECNY.
Druga postawa to wiara. Wspominanie wielki dzieł pogłębia wiarę. Pozwala przejść z wiary w Boga do wiary Bogu – do takie wiary, która jest przylgnięciem do Osoby, zaufaniem, powierzeniem siebie, oddaniem wszystkiego. W tym kontekście zobaczyłem dzisiejszą ewangelię (Mt 19, 3 – 12), która mówi o podstępnym pytaniu faryzeuszów dotyczącym rozwodów. Tak jak Jozue odnosi Izraelitów do tego, co było od początku, tzn. jak Bóg od początku troszczył się o lud i co dla niego uczynił, tak Jezus odnosi się do początku, jaki Bóg uczynił. Pamięć o początku, wspominanie pierwotnej miłości Boga, która jest działająca rodzi wdzięczność i pogłębia wiarę. W małżeństwie powrót do początku rodzi wdzięczność (świadomość daru z siebie) oraz wierność (wiarę) – te dwie cechy pokazują temperaturę relacji, zażyłość, bliskość, czułość, jedność.
Dziś pytam siebie o moją wdzięczność i wierność wobec ogromu tego, co w życiu otrzymałem od Boga. Otrzymałem od Niego bezpośrednio, kiedy uświadamiałem sobie i odczuwałem Jego OBECNOŚĆ, Jego pocieszenie i podtrzymywanie mego życia. Otrzymywałem przez drugiego człowieka, a szczególnie ostatni czas był w taką Jego OBECNOŚĆ przeobfity, aż do przelewania się. Ta Jego miłość mocno mnie wzrusza i porusza, a jednocześnie dzięki niej jestem zdolnym dawać innym to, czego mi się wydawało że nie mam. Jego siłą i Jego mocą. To nie ja się trudziłem około tej ziemi i nie ja budowałem te miasta – mogę korzystać z owoców, które Pan mi daje. Niech będzie uwielbiony na wieki!
Niech Pan będzie uwielbiony na wieki! 🙂
Przeczytałam ten wpis w moje urodziny, przywołując miniony rok. Pomyślałam że znana jest mi trudność pamiętania o dobru, a wracanie do krzywdy nieraz jest automatyczne. Pewnie dlatego poruszył mnie jakiś czas temu wpis „Dla twojego ocalenia”, w którym było porównanie procesu przemiany do wewnętrznej drogi, podróży do swego serca. Tak mi się złożyło w całość, że w trakcie tej pielgrzymki staje się możliwe nie zaprzeczać doświadczeniom z przeszłości jeśli pamiętam, że idę się Spotkać z Tym, którego miłość jest większa. W ostatnim czasie również „rejestruję” dobre wydarzenia i częściej decyduję się na spotkania nie wymagające „realizowania zadań”. W takim kontekście jest więcej miejsca w sobie, aby przyjąć takie sytuacje, które powodują złość, gniew, niezadowolenie: mieć na ten temat refleksję i nie dać się „wkręcić”.
Bliskie jest mi zdanie, że pamiętając o miłości Boga „jestem zdolnym dawać innym to, czego mi się wydawało, że nie mam”. Dla mnie te słowa są takie odciążające i dające możliwość, by po raz kolejny poczuć ile w obecności Boga mogę BRAĆ.
15.08. 2015
Elżbiet głęboko wierzyła w SŁOWO Boga, ale też czuła poprzez swoje dziecko, które już nosiła w sobie, i tą miłość do niego niezwykłość tej wizyty, Maryja u niej. Kobiety czują swoje dziecko będąc w ciąży, nawet czasem boleśnie, gdy kręci się , jest niezadowolone, nie śpi, jest podenerwowane, duszno i ciasno mu gdy rośnie, to nawet czasem boli, ale ogarniała ją wieka radość.Zdała sobie sprawę, że obietnica Boża właśnie się spełnia w tej młodej kobiecie-dziecku, jej krewnej, Maryi.
Ja wierząc, czuje wewętrzną radośc i pełne zawierzenie Bogu, On dał mi moje życie, zna mnie najlepiej, wie co jest dla mnie dobre i niezbędne. Słuchac JEGO UWAŻNIE, wtedy ŻYCIE, nabiera sensu i prowadzi mnie do tego najwłaściwszego CELU.
Niech będzie Pan uwielbiony na wieki! W Twojej Ojcze świadomej wdzięczności i darowanej Ci wierności!
I w mojej, i w tych, którzy idą za Jezusem. Którzy odkrywają Jego Obecność każdego dnia przez zrywanie katarakty przyzwyczajenia i egoizmu.