Zarazem
Trzciny zgniecionej nie złamie ani knota tlejącego nie dogasi… Mt 12, 14 – 21
Bóg pokazuje mi się na różne sposoby, czasem te obrazy wydają się mocno nie przystawać do siebie. Wczoraj… pokazał mi się jako Ten, który owej nocy przechodzi przez (mój) Egipt i odbywa sąd nad wszystkimi moimi bożkami. Odczuwam lęk, zwłaszcza że Jego dotknięcie wywołuje we mnie czasem wstyd i upokorzenie. Kiedy na wierzch wyłazi moje ego, wtedy bardzo boli. Chcę śmierci ego i boję się tego zarazem.
Dziś zaś pokazuje się jako Ten, który jest łagodny i miłosierny. Ten, który trzciny zgniecionej (przez życie) nie złamie (nawet gdybym chciał, by to uczynił), ani knotka ledwo tlącego się nie zagasi. Kocham Go i boję się Go zarazem. Tęsknię za Jego bliskością i tak często od Niego uciekam – zarazem. Ale nawet nie dlatego, że raz mi się pokazuje w taki sposób, a raz w inny. On po prostu jest radykalnie INNY, a ja chyba coraz bardziej sobie to uświadamiam. Jest bliżej mnie, niż ja sam siebie, a równocześnie jest między nami przepaść nie do zasypania. On Pan!
A ja? Chciałbym Mu pozwolić na wszystko. Ale póki co, jedyne co wiem, to że nie wiem, na ile mogę sobie pozwolić… pozwalając Jemu.
Tak bardzo cieszę się, że nie jestem sama ze swoimi obawami i wątpliwościami. Miłość Boga jest wielowymiarowa i coraz bardziej tego doświadczam. Także pragnę Jego bliskości jednocześnie żywiąc obawy – czy jest to właściwe, czy wystarczająco wyrażam szacunek do Jego osoby, chcąc się w Niego wtulić, czy może właściwszą postawą jest postawa Mojżesza, który zdjął sandały przed gorejącym krzewem i pozostanie w pewnym oddaleniu…wciąż tego nie wiem. On kocha mnie w różny sposób. Wiem, że pragnie także mojej miłości, ale nie wiem, jak ją mam wyrażać…
Tęsknię za Jego bliskością i tak często od Niego uciekam – bo moje ego , moje ja jest moim „Egiptem” . Bo ta czy inna sprawa MNIE ZABOLAŁA ? mnie dotknęła ? i ja zrobię po swojemu ? dzięki ci Boże za Twoją troskę o mój rozwój duchowy i ciągłe moje . nawracanie i za Twoje MIŁOSIERDZIE.
Kolejny raz tekst Ojca trafia mi prosto do serca, jest dokładnie o moich pytaniach i wątpliwościach. Tak, On jest radykalnie INNY, a ja się miotam między pragnieniem i odczuwaniem bliskości a lękiem przed brakiem szacunku, obawą, że nie dostrzegam tej przepaści, że ją próbuję zasypać czymś bardzo nieodpowiednim. Ach, jeśli Jego dotknięcie wywołuje wstyd i upokorzenie, to … w gruncie rzeczy się cieszę, bo wiem, że to był na pewno ON, że nie pomyliłam Jego głosu z własnymi wyobrażeniami.