Ustrzeż od złego
Przez to bowiem co sam wycierpiał poddany próbie, może przyjść z pomocą tym, którzy jej podlegają. Hbr 2, 10 – 18
Bóg trzyma moje życie w swoim ręku i nigdy go nie wypuści. Dla Niego i przez Niego istnieję. Tę prawdę znów usłyszałem dzisiaj. Cokolwiek by się nie działo. To „cokolwiek” trudno czasem przyjąć, bo dociera do mnie powoli, że aby to przyjąć, potrzebuję puścić inne rzeczy. Potrzebuję wypuścić z rąk to, czego tak kurczowo się trzymam, co mnie boli, przestrasza, zamyka w sobie. Bez tego trudno przyjąć prawdę o Opatrzności Bożej, o tym, że wszystko co mnie spotyka jest w Jego łagodnym i miłosiernym ręku. Pragnie dla mnie tylko miłości i dobra, bo sam jest Miłością i Dobrem. Nie może więc dawać niczego innego. A kiedy ktoś zadaje mi rany…?
Przewodnik mojego zbawienia – Jezus Chrystus, najwyższy i wieczny Kapłan – został udoskonalony przez cierpienie. Przez przyjęcie całym sobą tego, co Go spotkało. Zna moje uciemiężenie, bezsilność, krzywdę, osamotnienie. Zna. Bo w Niego również to uderzyło. Jego cierpienie doprowadziło do bycia „miłosiernym i wiernym arcykapłanem”. Miłosierdzie i wierność… Mnie, póki co, cierpienie prowadzi zbyt często do zamknięcia, zasklepienia w sobie i braku przebaczenia. Trudne to doświadczenie. Jezus przez to, co wycierpiał poddany próbie, może przyjść z pomocą w mojej próbie. I to nawet, gdy dochodzę do ściany i nie umiem iść dalej.
Bo ściany będą, przeciwności, krzywdy i cierpienie także. Jezus w tej sprawie modli się do Ojca mówiąc, że nie prosi, by nas zabrał ze świata (J 17, 1-2. 9. 14-26). Nie prosi, by Ojciec wyłożył całą ziemię dywanem, bym nie miał przeciwności i trudnych relacji. Modli się, by Ojciec ustrzegł mnie od złego. Podobna prośba jest w modlitwie Ojcze nasz – zbaw nas ode złego. Uświadomiłem sobie, że chodzi o to, bym na dotykające mnie krzywdy nie odpowiadał złem. By pokaleczona wrażliwość nie zareagowała zemstą, ukrytym odwetem, pięknym za nadobne. Bym nie próbował być podobny do tych, którzy mnie ranią, lecz był podobny do Ojca, który sprawia, że słońce Jego wschodzi dla dobrych i złych… Jezus jest Arcykapłanem, który ofiarowuje nie co innego, lecz samego siebie, zatrzymując w ten sposób zło na sobie i niszcząc je. Bo mocą udzielonej Mu władzy nad każdym człowiekiem, nie przychodzi potępić, lecz dać życie wieczne.
Przyjmuję zło i zatrzymuję je na sobie. Zatrzymując-oddaję je Jezusowi,który jest we mnie. Nie jest to łatwe ale jest możliwe.
” Bym nie próbował być podobny do tych, którzy mnie ranią, lecz był podobny do Ojca, który sprawia, że słońce Jego wschodzi dla dobrych i złych”
Panie przychodź z ŁASKĄ przebaczania 🙂