Miłość i wolność

Jezus spojrzał z miłością na niego… Mk 10, 17 – 27 Jezus znów wybiera się w drogę. Jest w ruchu. Ten Jego dynamizm mnie fascynuję. odnoszę go do mojego życia duchowego. Do tego, czy chcę więcej, czy też zadowalam się tym, co przeciętne. To kwestia pragnień, tej siły, która w człowieku drzemie i pcha go do tego, by żyć bardziej, więcej. Nie ilościowo. Chodzi o to, by życie nie zamieniło się w staw – nieruchoma woda z zielonym nalotem i kiepskim zapachem. Dla mnie oznacza to, by każdego poranka pytać siebie: „Jak mogę dzisiaj bardziej kochać?” To pytanie ostatnio pcha mnie do rozwoju, pobudza moje pragnienia i równocześnie daje siły (niestety, nie zawsze, nierzadko doświadczam słabości mojej natury),...

Czytaj Dalej

Wydać siebie

O ileż bardziej Ojciec z nieba da Ducha Świętego… Łk 11, 5 – 13 Celem mojego życia jest rozwój. A rozwój, to nic innego jak miłość. Mam coraz bardziej kochać i przez to stawać się podobny do Boga. Każdego dnia, wstając, mam siebie pytać: jak mogę dzisiaj bardziej kochać? Wiedząc, znając swój plan dnia – że spotkam dziś takich, a nie innych ludzi (o niektórych jeszcze nic nie wiem), że mam do zrobienia takie, a nie inne rzeczy. Niektóre z tych osób i niektóre z tych rzeczy do zrobienia lubię, a nawet i kocham. Niektórych zaś nie cierpię, nie lubię, uciekam od nich, boję się, przysparzają mi trudności, może przykrości. Wiedząc to wszystko mam siebie pytać każdego dnia: jak mogę dzisiaj bardziej kochać?...

Czytaj Dalej

Naucz mnie relacji

Z nastaniem brzasku dnia następnego Bóg zesłał robaczka… Jon 4, 1 – 11 Jonasz to uciekinier. Widać to od początku jego historii. Ucieka przede wszystkim przed Bogiem, ale to oznacza, że również przed samym sobą, a także przed innymi. Mało go obchodzi los żeglarzy, którzy walczą z żywiołem (kiedy on twardo śpi pod pokładem), mało ich interesuje los mieszkańców Niniwy. W sumie ich los go obchodzi, ale najchętniej zobaczyłby podobne fajerwerki, jak te, które widział Lot uciekając z Sodomy. Pomimo tego podoba mi się jego obraz Boga. Patrząc na to, co przeżywa w środku, w niesamowity sposób (zaskakujący wręcz) maluje Boga: „…bo wiem, żeś Ty jest Bóg łagodny i miłosierny, cierpliwy i pełen łaskawości,...

Czytaj Dalej

Odwrócić się

Niech każdy odwróci się… Jon 3, 1 – 10 Dogoniony Jonasz idzie ogłosić to, o co Bóg go prosi. Jego nawoływanie nie jest jak Jezusowe, gdzie Pan głosił bliskość Królestwa i wzywał do nawracania się i wiary w Ewangelię. Jonasz straszy karą. A jednak jest to tak skuteczne, że od króla po najmniejsze zwierzę, cała Niniwa się nawraca. Lecz nie ma w tym tekście słowa nawrócenie, tylko słowo, które je przypomina – odwrócić się. Chodzi dokładnie o to samo, o nawrócenie. Odwrócić się nie oznacza odwrócić głowę, lecz zwrócić się w inną stronę. Cały człowiek zmienia orientację, kierunek swojego życiowego marszu. A żeby się odwrócić, trzeba się zatrzymać. Nie ma innej możliwości. O zatrzymaniu zaś jest...

Czytaj Dalej

Jonasz

A los padł na Jonasza. Jon 1, 1 – 2, 11 Jonasz to uciekinier. Nie byle jaki. Postanowił uciec od Boga. Wybiera się w drogę, ale zupełnie w przeciwnym kierunku, niż ten, do którego wezwał go Pan. Skojarzyło mi się to z dzisiejszą ewangelią (Łk 10, 25 – 37), w której człowiek napadnięty przez zbójców, też idzie w przeciwnym kierunku, niż porusza się Jezus. On zawsze idzie w stronę Jerozolimy, a czytamy, że ów człowiek idzie z Jerozolimy. Na dodatek „schodzi” z Jerozolimy, więc albo droga prowadzi w dół, albo tekst (na innym poziomie) chce powiedzieć, że pójście drogą w przeciwnym kierunku niż idzie Bóg jest staczaniem się. Jonasz ucieka przed Bogiem aż do końca. Kiedy na morzu trwa wielka burza, on...

Czytaj Dalej