głupota
Podobne jest królestwo niebieskie do dziesięciu panien. Mt 25, 1 – 13
Zanim o pannach i głupocie, to najpierw chciałem zahaczyć o temat woli Bożej. Bo wszyscy chcą ją pełnić, ze mną włącznie, ale mam wrażenie, że mało kto wie, co to jest i z czym to się je. Znam ludzi, którzy wiele lat drepczą w miejscu i zadręczają się tym, że chcieliby pełnić tę wolę, lecz… jej nie znają. Na dodatek Bóg jakoś nie zamierza „łaskawie” im jej objawić i oni nie wiedzą, co w życiu robić. Jest wtedy niebezpieczeństwo, że na końcu życia usłyszę: „sługo zły i gnuśny… trzeba było talent oddać bankierom…”. Bo mogę zakopać ów talent, czyli co? Swoje życie. Mogę nie chcieć angażować się w swoje życie, mogę stać w miejscu i czekać na jakiś „cud”. Tymczasem życie to ryzyko, miłość to ryzyko i w to ryzyko trzeba się zaangażować. Jak ci dwaj, którzy swoje talenty puścili w obieg (wcale nie wiedząc, czy im się uda – nie to było najważniejsze, a może właśnie jest tak, że kiedy talenty się puszcza w obieg, to zawsze się zyskuje?)
A dlaczego o woli Bożej? Bo św. Paweł pisze dzisiaj, że „wolą Bożą jest wasze uświęcenie…” (1 Tes 4, 1-8). Tu nie jest napisane, co konkretnie trzeba robić i jaką drogą w życiu iść. Bogu zależy na moim uświęceniu i to jest Jego wolą, to jest Jego CHCĘ. A jak? Można iść nawet tak pokręconą drogą, jak dzisiejszy patron, św. Augustyn (z konkubiną, heretykami, aż doszedł do poznania Prawdy i bycia jednym z wielkich doktorów Kościoła zachodniego). Wola Boża idzie po linii naszych najgłębszych pragnień i tam jej należy szukać. Nie kaprysów czy zachcianek, lecz najgłębszych pragnień, które On sam w nas włożył. Mogę czekać na Archanioła, który mi wolę Bożą ogłosi w specjalnym orędziu, ale to nigdy nie nastąpi. Mam słuchać serca, do którego Bóg mówi i mam działać, zaangażować się w miłość.
Panny głupie… wszyscy jakoś czepiają się tej oliwy, której one nie miały i każdy ma swój pomysł, czym ona miałaby być. Może pobożnością, może mądrością, roztropnością, może miłością, czystością… Mi się wydaje, że tu wcale nie o oliwę chodzi. Kiedy one wracają z tą oliwą (zakupioną pewnie w jakimś sklepie nocnym), to oliwa nie jest wcale warunkiem wejścia na imprezę. Jakie one wszystkie dostały polecenie o północy? „Oblubieniec nadchodzi, wyjdźcie mu na spotkanie!” I co robią głupie? Zamiast wykonać polecenie, szukają oliwy. I na tym, według mnie, polegała ich głupota. One miały czekać i wyjść po Oblubieńca. Nie ważne, czy z oliwą, czy bez. Skoro jej zapomniały – trudno. I tak sobie myślę i sam siebie zachęcam… że gdyby mi kiedy zabrakło mądrości, albo pobożności, albo czegokolwiek innego, żebym, broń Boże, nie szukał czegokolwiek innego, tylko wyszedł naprzeciw przychodzącego Oblubieńca. On już się zatroszczy o to, by uzupełnić moje braki. Inaczej może się okazać, że ze swoją głupotą zostanę sam przez całą wieczność…
Dobrze jest pelnic wole Boza, ale poprzez leki, moze i lenistwo jej nie pelnimy. To po smierci co? pieklo…?
Do zapamiętania: mam nie szukać mądrości ani pobożności, ale wychodzić naprzeciw Chrystusowi. :))) I – tradycyjnie – myśl odpowiadająca na moje wątpliwości z ostatnich dni (skąd Ojciec je zna?) – „Wola Boża idzie po linii naszych najgłębszych pragnień i tam jej należy szukać”. Puścić talenty w obieg i nie bać się ryzyka :)))
Ale trafne…
Ci co prawdziwie tęsknią… Ci co są spragnieni Miłości, ciepła, bliskości – będą się oglądać za CZ/człowiekiem, a nie za rzeczami…
Obyś odczuł w sercu MIŁOŚĆ, która zastąpi Ci wszystko co mogą dać jakiekolwiek przynależności.