Przychodzący

A Jezus jeszcze do nich nie przyszedł… J 6, 16 – 21

Najpierw jest sukces. Jezus rozmnaża chleby i tak się to spodobało, że chcą Go obwołać królem. W końcu pojawił się mąż opatrznościowy, który zaspokoi ich głody. Lecz On się usuwa. Czyż to nie dziwne? Uczniowie, być może, już widzieli siebie jako dworzan albo ministrów, kogoś ważnego, poważanego, szanowanego, z autorytetem i władzą. Jezus się usuwa.

Blask tego dnia się kończy i przychodzi zmierzch. Ciemność powoli okrywa ziemię jak płaszczem i w tym momencie uczniowie przeprawiają się z jednego brzegu na drugi. Bo moje życie płynie od jednego brzegu do drugiego. A co jest pośrodku? W tym momencie zaczyna się walka, wraz z ciemnością przychodzi kryzys. Jezus się usunął i nie ma Go blisko. Jezioro mojego serca zaczyna się więc burzyć. Płynę, ale wszystko jest pod wiatr, to nie tak miało być. Jeszcze przed chwilą wydawało mi się, że jestem kimś, że jestem mężczyzną, ale teraz – wobec potęgi żywiołu – widzę, że jestem chłopcem, ledwo radzącym sobie z żaglami. Trudne uczucie.

Przychodzi Jezus. Idzie po wodzie, jakby to była wygodna droga. Panuje nad tym, co we mnie wzburzone. Jakby mniej boję się wiatru, co Jezusa – Panującego, Żyjącego. Czuję lęk przed życiem, albo raczej przed Życiem, skoro ono takie JEST. A kiedy On JEST, wtedy jestem na brzegu, do którego zdążam. Bo On nie tyle idzie po wodzie, jak po drodze, lecz On jest DROGĄ.

Panie, zabierz lęk. Naucz dobrze przeżywać Twoje usunięcie się i kryzysy, które wtedy przychodzą. Pomóż mi przyjmować Ciebie, przychodzącego…

5 komentarzy

  1. Baranka
    19 kwi, 2015

    Amen.
    Bo i co innego, można by tu powiedzieć…

  2. Baranka
    19 kwi, 2015

    Amen.

  3. Kamila
    18 kwi, 2015

    Amen.

  4. Beata
    18 kwi, 2015

    AMEN

    • Kamila
      18 kwi, 2015

      Napisałyśmy to równocześnie:) „Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich.”

Submit a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *