Zapisków ciąg dalszy
Umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował. J 13, 1 – 15
Do końca, czyli jak?
Moja droga to pójście za Chrystusem w sposób pełny i absolutny. Na tej drodze uczę się kochać coraz bardziej. A to oznacza, że najpierw potrzebuję dać się znaleźć, pozwolić się dogonić na moich poplątanych ścieżkach. On mnie stale szuka. Jak św. Ignacy zostawił nam swoje hasło: Szukać i znajdować Boga we wszystkim, tak Bóg mówi: Szukam i znajduję człowieka wszędzie i we wszystkich okolicznościach. I On nie tyle to mówi, co czyni. Bez ustanku, nie męcząc się, bo miłość się nie męczy.
Jeśli chcę kochać bardziej, coraz bardziej, to potrzebuję pozwolić Jezusowi, by umył moje nogi. To nie jest takie proste, wpędza mnie w kryzys, jak Piotra. Lubię kryzysy, ale nie w czasie, kiedy trwają. Choć to powoli się zmienia… Tak czy inaczej odczuwam bunt na myśl o odsłonięciu nóg i podaniu ich Jezusowi, by je obmył. Bo po pierwsze stopy tracą wtedy kontakt z podłożem. Mówiąc inaczej – tracę kontrolę. A to dla mnie strasznie niewygodna sytuacja, mocno niekomfortowa. Lubię pociągać za wszystkie sznurki, lubię kontrolować, panować nad sytuacją. Tylko że wtedy trudno pójść naprzód. Tracę wolność i dynamizm. Zaczynam żyć lękiem. Zamykam się na tajemnicę, niespodziankę, nieprzewidziane sytuacje. Zarówno te miłe, jak i nieprzyjemne. Tyle że droga miłości polega również na tym, by wchodzić w sytuacje dyskomfortu, kryzysu. Tylko tam jest rozwój. Tylko tam można w pełni żyć.
Po drugie boję się, że pozwalając Jezusowi umyć mi nogi, siłą rzeczy muszę Mu pokazać mój brud. A to nie jest przyjemne. Może mam takie miejsca w sercu, których nigdy, nikomu nie pokazałem? Może nawet samemu sobie… Tematy tabu, wstydliwe, krępujące, zakryte, głęboko zakopane w piwnicy. Pokazać Bogu brud, porażki, wstyd, niepomyślność… co się wtedy stanie? On może dotknąć tych miejsc, może je uzdrowić, oczyścić. Bez ujawnienia ich nic się nie wydarzy. Nigdzie nie idę, w żadną drogę za Jezusem. Na dodatek ilość ciemnych miejsc, które nie zostały ujawnione (przed samym sobą, przed Bogiem) pokazują, jaką mam relację z Nim (z samym sobą). Pokażą także te wszystkie bliskie relacje – czy naprawdę są bliskie? Mąż, żona, przyjaciel… Piotr był gotów umrzeć z Chrystusem, a kilka godzin później mówił: Nie znam tego człowieka… I może miał rację – może uświadomił sobie, że choć jest przy Jezusie od 3 lat, to tak naprawdę Go nie zna…
Nauczyć się kochać mogę tylko w sytuacjach kryzysowych. Kiedy zacznę przełamywać moje wszędobylskie kontrolowanie, kiedy w ręce Jezusa złożę moje stopy i pozwolę je obmyć, kiedy obnażę przed Nim mój brud, ciemność, niemoc, wstyd – wtedy moje rozdarte serce otrzyma Jego moc, by kochać bardziej.
Pokazać Bogu brud, porażki, wstyd, niepomyślność… co się wtedy stanie? –
Ciekawe, że i w tym przypadku, Pan Bóg sam podejmuje działanie, nie pytając o zgodę i stawia mnie w sytuacji, w której nie mam innej drogi, jak zaufać Mu i nieustannie modlić się o wsparcie. Jak niesamowita droga wiary się zaczyna, jak trudna i piękna zarazem:) Dzięki Ci Panie za Twój trud!