Kryzys Wcielenia
Bóg posłał Anioła Gabriela… Łk 1, 26 – 38 Ta refleksja to z wczoraj. Bóg przychodzi na świat w sposób tak cichy, delikatny, ukryty, intymny. Nie wjeżdża na rydwanie przy dźwięku trąb, z połyskującym mieczem w dłoni dla wygubienia grzeszników (czyli kogo? Wszystkich!). Przychodzi jak lekki powiew wiatru, pojawia się w łonie Maryi ciszej, niż szum skrzydeł Archanioła Gabriela… Przyjście Syna Bożego na świat jest związane z kryzysem. Chodzi o grzech. Być może kryzys to nie jest odpowiednie słowo, ale chciałbym go tu użyć. Bo grzech to w gruncie rzeczy dramat, katastrofa. Nawet, gdy tak na to nie patrzę. To pomniejszanie życia. I to zarówno życia (mojego), jak i Życia (krzyż). To ucieczka w nicość, pustkę i...
Czytaj DalejAnioł
Wtedy ukazał Mu się anioł z nieba i pokrzepiał Go. Łk 22, 39 – 46 Ta refleksja też z rekolekcji. Inne miejsce, inni odbiorcy. I Anioł, który mi pomógł ogarnąć co nieco. Jezus jest w Ogrójcu i się modli. Przychodzi Anioł i Go pokrzepia, daje wzmocnienie. On niczego nie robi za Jezusa, nie chroni Go przed męką i śmiercią. Po prostu jest przy Nim, towarzyszy Mu w Jego cierpieniu. Tę „właściwość” mojego Anioła uświadomiłem sobie dzisiaj. Oprócz tego, że daje dobre natchnienia, prowadzi do tego, bym kochał coraz więcej – wspiera mnie w trudnych momentach, pokrzepia dając dobre myśli i wzbudza nadzieję. Ten sam tekst ma jeszcze jeden wymiar – mojej modlitwy. Jezus mówi do uczniów, i to dwa razy, by...
Czytaj DalejŚwięta Cisza
Od godziny szóstej mrok ogarnął całą ziemię… Mt 27, 45 – 61 Jezus przybity do krzyża traci zdolność poruszania się, bycia w drodze. Do tej pory był w ciągłym ruchu. Teraz znalazł się w położeniu nie do pozazdroszczenia – zawieszony pomiędzy ziemią a niebem. Jego ręce, przytwierdzone do twardego i zimnego drewna wyciągnięte są w geście otwarcia. Bo choć Jezus stracił zdolność poruszania się i dotykania ludzi rękoma, uzdrawiania, pocieszania, to nie stracił zdolności kochania. Jego ręce są stale otwarte, podobnie serce, które zostało otwarte włócznią żołnierza. Jego rany są błogosławione, tak jak moje. A to dlatego, że po zmartwychwstaniu one nie znikają, tylko przestają boleć i krwawić. Nie wycieka...
Czytaj DalejKolejne zapiski
Zaufał Bogu, niechże Go teraz wybawi, jeśli Go miłuje. Mt 27, 27 – 44 Jezus lękał się męki i wejścia w krzyż. Ojcze, jeśli możliwe, oddal ode mnie ten kielich…, to Jego modlitwa z Ogrójca. Jednak nie pozwolił, by to lęk kierował Jego wyborami. To nie emocje mają decydować o tym, w którą stronę pójdę przez życie. Inaczej w polu mojego zainteresowania znajdą się tylko rzeczy przyjemne i wygodne. Te zaś, które są im przeciwne – zostaną odrzucane, a kiedy nie będę mógł ich ominąć – staną się źródłem mojego buntu i nieszczęścia. Na drodze krzyżowej postawę wychodzenia w komfortu i wygody prezentuje Weronika. Wychyliła się z tłumu i poszła za pragnieniem serca, a nie za lękiem. Lęk bowiem...
Czytaj DalejZapisków ciąg dalszy
Umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował. J 13, 1 – 15 Do końca, czyli jak? Moja droga to pójście za Chrystusem w sposób pełny i absolutny. Na tej drodze uczę się kochać coraz bardziej. A to oznacza, że najpierw potrzebuję dać się znaleźć, pozwolić się dogonić na moich poplątanych ścieżkach. On mnie stale szuka. Jak św. Ignacy zostawił nam swoje hasło: Szukać i znajdować Boga we wszystkim, tak Bóg mówi: Szukam i znajduję człowieka wszędzie i we wszystkich okolicznościach. I On nie tyle to mówi, co czyni. Bez ustanku, nie męcząc się, bo miłość się nie męczy. Jeśli chcę kochać bardziej, coraz bardziej, to potrzebuję pozwolić Jezusowi, by umył moje nogi. To nie jest takie proste, wpędza mnie w...
Czytaj Dalej