Wdzięczność

Gdy zaś ukazała się dobroć i miłość Zbawiciela, naszego Boga, do ludzi, nie dla uczynków sprawiedliwych, jakie zdziałaliśmy, lecz z miłosierdzia swego zbawił nas… Tt 3, 1 – 7

Jestem zbawiony jedynie z Jego miłosierdzia. Nie z powodu moich uczynków, nie z powodu moich zasług. Nie jest mi łatwo to przyjąć. Stary perfekcjonista, który we mnie siedzi, ciągle się przeciwko temu buntuje. On chciałby sam. On chciałby bez pomocy nikogo. On chciałby sobie poradzić i zbawić własnym kosztem. Bo może wtedy nie miałby tego nieprzyjemnego uczucia, że „jest coś komuś winny”.

Jak trudno przyjąć absolutnie darmową miłość i łaskę Boga. Chyba w głębi serca boję się, że w zamian Bóg mi coś zabierze. Jego łaska jest darmowa i przychodzi  w momencie, kiedy wcale nie jestem jego przyjacielem, lecz wręcz przeciwnie – kiedy grzeszę i kiedy jestem Jego wrogiem. To właśnie wtedy za mnie umiera. Nie kiedy jest OK, tylko właśnie kiedy nie jest OK. Tak jak chociaż w dzisiejszej ewangelii o dziesięciu trędowatych (Łk 7, 11-19). Wołają do Jezusa, by się nad nimi ulitował, a On każe im pokazać się kapłanom. To ciekawe, bo iść pokazać się kapłanom oznacza „jesteśmy uzdrowieni, idziemy po potwierdzenie”. A oni nie byli uzdrowieni jeszcze, oni tylko posłuchali słowa Jezusa.

A to uzdrowienie przyszło w „niewidzialnym” dla nich momencie. Po prostu idąc, w pewnym momencie drogi zorientowali się, że są uzdrowieni. Łaska przychodzi niespodzianie, cicho, jakby ukryta – ale to nie sprawia, że jest mniejsza. Jest przeogromna! Uzdrowienie z trądu.

Dopiero tu zaczyna się moje działanie – wdzięczność. Św. Ignacy z Loyoli w jednym z listów napisał, że dla niego najgorszym grzechem jest niewdzięczność. Aby być wdzięcznym muszę najpierw mieć dobry wzrok duchowy, by widzieć łaski, które darmowo otrzymuję od Boga. Po drugie – te łaski przyjąć (ile razy nie przyjmowałem łaski, bo przecież „jestem niegodny”, albo też „co mi w zamian zabierze”). To naturalnie prowadzi do głębokiego odruchu serca – WDZIĘCZNOŚCI! Nie jest ona jednak tylko słowami. To nie jest „dziękuję Ci, Panie Jezu, na pewno skorzystam jeszcze kiedyś z Twoich usług”. Chodzi o wdzięczność jako postawę życia, która wyraża się też czynami, działaniem. Działanie darmowej łaski Bożej popycha mnie do wdzięczności, czyli do działania. Serce za serce. Popycha do działania, które zniszczy we mnie postawę: „wszystko mi się należy”, postawę roszczeniową, krytykującą tylko i widzącą wszędzie braki.

Tylko że z tym jest gorzej, bo braki są bardziej widoczne, a łaska Boża, działająca w codzienności i czyniąca ukryte cuda – nie narzuca się ta k mocno. Panie, daj mi wrażliwe oczy duszy, bym widział Twoje zbawienie darmo dane, Twoją łaskę i miłosierdzie, których gratisowo doświadczam. Obym umiał to wszystko przyjąć i odpowiedzieć na to moją czynną wdzięcznością.

2 komentarze

  1. karola
    14 lis, 2012

    Dzieki za te mysli:-)
    Czasem dobrze jest upasc do stop Jezusa nie by blagac o litosc…ale by wyrazic wdziecznosc:-)…obym miala szeroko otwarte oczy i swiatlo w nich…by dostrzec jak wiele mam.Amen

  2. Majka
    14 lis, 2012

    „Jego łaska jest darmowa i przychodzi w momencie, kiedy wcale nie jestem jego przyjacielem, lecz wręcz przeciwnie – kiedy grzeszę i kiedy jestem Jego wrogiem. To właśnie wtedy za mnie umiera. ”

    Ciągle o tym zapominam. I ciągle próbuję na Jego miłość zasłużyć. W dodatku zazwyczaj mi to nie wychodzi, bo im bardziej się staram, tym więcej rzeczy zawalam…
    Dziękuję za te słowa, przypomniały mi, że nie tędy droga….

Submit a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *