Uniżył samego siebie
To dążenie niech was ożywia; ono też było w Chrystusie Jezusie. Flp 2, 1 – 11
Połączyłem w dzisiejszej modlitwie fragmenty z dwóch dni, gdyż w pewien sposób są nierozdzielne. A ponieważ od jutra zamilknę na miesiąc (czas rekolekcji – proszę o modlitwę), więc nawet dobrze się to połączenie złożyło.
Muszę powiedzieć, że druga część tego fragmentu, mówiąca o Chrystusie, to jeden z najpiękniejszych poematów w Biblii. Bardzo mnie porusza i pokazuje mi cel mojego życia – stanie się podobnych do Chrystusa, do Boga. Kiedy o tym myślałem dziś, to przypomniały mi się słowa węża z raju: „staniecie się jak Bóg”. Tylko że tam miało to być na zasadzie zdobycia owej boskości, nieomalże „kradzieży”. Jak się to skończyło – wiem dobrze i skutki tego będziemy dźwigać aż do skończenia świata.
Tymczasem św. Paweł pokazuje mi inną wizję bycia podobnym do Boga, wizję prawdziwą, ale też trudną. Wąż w raju obiecał człowiekowi chwałę z Bogiem i panowanie bez wysiłku, na zasadzie sięgnięcia po coś, co się człowiekowi rzekomo „należy”. Paweł mówi również o chwale z Bogiem, ale drogą do tego jest uniżenie, pokora, wyrzeczenie, dbanie o innych, a nie tylko o siebie…
Urzeka mnie i pociąga uniżenie Chrystusa, które tak pięknie opisuje Paweł. Bóg tak umiłował świat, tak umiłował człowieka, tak mnie kocha, że dla mnie postanowił zostawić boskość i stać się człowiekiem, stać się takim, jak ja – oprócz grzechu. I więcej nawet: tak się uniżył i upokorzył, że stał się moim sługą myjąc mi nogi, dając mi siebie (swoje Ciało i Krew w sakramencie), a potem to Ciało i Krew wydał na śmierć krzyżową. Umarł za mnie. Umarł dla mnie. Ciężko wyrazić słowami uczucia, kiedy rozważam czyn Chrystusa względem mnie. Ciężko wyrazić wdzięczność i czuję (a nawet wiem), że tu nie o zwykłe „dziękuję” chodzi. To mnie wręcz wzywa do odpowiedzi, a więc do najściślejszego naśladowania Chrystusa. Bo na miłość odpowiedzią jest tylko miłość. To samo za to samo. Zwłaszcza, że za mój brak miłości odpowiedź i tak jest jedna – miłość (a nie zemsta, odegranie się, zamknięcie, itp.).
Dopiero potem jest mowa o chwale Chrystusa i chwale, która czeka mnie. Bycie z Bogiem w niebie, przebywanie w domu Ojca – to cel życia, a to wszystko dokona się: „przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie…” – jak pięknie to podsumowuje liturgiczna doksologia.
Uniżenie, pokora, wyrzeczenie są nierozdzielnie złączone z prawdziwą miłością, z podobieństwem do Chrystusa i Jego chwałą. On sam o tym mówi uczniom uciekającym do Emaus: „Czyż Mesjasz nie miał tego cierpieć, aby wejść do swej chwały?” Łk 24, 13 – 35. Nie ma innej drogi. Chwały nie zdobywa się za nic. Chwała sportowców, do których św. Paweł porównuje zbawienie, też bierze się z lat wylanego potu, wysiłku, zmęczenia, trudów, wyrzeczeń a nawet kontuzji.
Ale w tym wszystkim nie chodzi o to, bym się zaharował dla zdobycia zbawienie lub by na coś zasłużyć. Tu chodzi o naśladowanie Chrystusa, to znaczy bym moim życiem odpowiedział na to wszystko, co On dla mnie uczynił. Odpowiedział jak najbardziej podobnie do Niego – przez uniżenie, pokorę, wyrzeczenie, przyjęcie woli Ojca, służenie siostrom i braciom…
Panie, naucz mnie pokory. Naucz mnie chodzić drogą krzyża. Naucz mnie uniżać się, bo chcę być podobny do Ciebie we wszystkim!
Miłość za miłość… „Trzeba się spalać, żeby świecić – wszystko za wszystko”, tak mi się skojarzyło.
Życzę owocnego czasu rekolekcji 🙂