Pokora Boga

Do czego jest podobne królestwo Boże i z czym mam jej porównać? Łk 13, 18 – 21

Bóg kocha to, co małe i pokorne. Dziś, po raz kolejny sobie to uświadomiłem. Królestwo Boże porównuje to małego ziarnka gorczycy lub do niewielkiej ilości zaczynu, które mam moc zakwasić całe ciasto. To, co małe staje się wielkie i zmienia człowieka oraz świat.

W czasie modlitwy nad tym fragmentem Pisma przyszły mi do głowy inne słowa, w których Bóg zapewnia, że „nie złamie trzciny nadłamanej, nie zagasi knotka o nikłym płomyku.” (Iz 42, 3) Uświadomiłem sobie, że Bóg walczy o każde dobro we mnie. Nawet o to najmniejsze, które być może ja sobie odpuszczam. Nie złamie tego, co wydaje się już stracone, lecz mocno wierzy, iż powstanie, zrośnie się i będzie na powrót silne. Nie zagasi choćby wątłego światełka – dopóki się świeci, przeciwnie – będzie je ochraniał i podtrzymywał, aż na powrót stanie się dużym i silnym płomieniem.

Jak często ja się zniechęcam, jak często sobie odpuszczam i nie walczę o dobro. Bo wydaje mi się, że się nie opłaca, że nie warto o takie drobiazgi. A przecież wszystko, co wielkie, zaczyna się od tego, co małe. Dzisiejsza mentalność zaś jest taka, że wszystko musi być od razu doskonałe, od razu imponujące, od razu dojrzałe. Nawet roślinom nie daje się czasu na wzrost, tylko sztucznie przyspiesza ich rozwój, byle szybciej trafiły na stół konsumentów, a właścicielom przyniosły zyski.

Bóg nie zgadza się na taki wzrost, szczególnie jeśli chodzi o człowieka. I zobaczyłem, że nie tylko mało dbam o to małe dobro we mnie. Robię to również względem moich bliźnich. Ich też od razu skazuję na niepowodzenie, nie doceniam choćby najmniejszych przejawów dobra, miłości, życzliwości. Tak często widzę wszystko czarno-białe: albo ktoś jest dobry (tak, jak ja sobie wyobrażam – czyli bardzo dobry, wręcz doskonały), albo nie jest (i wtedy nie warto się nim zajmować, albo „po nim nie ma się co dobrego spodziewać”). Ale życie nie jest takie. Bóg mi to pokazał dzisiaj. Bo nie ma człowieka, który byłby absolutnie zły, od początku do końca. I ja sam taki nie jestem.

Panie Jezu, naucz mnie patrzeć w prawdzie na ludzi, siebie i rzeczywistość. Naucz mnie widzieć choćby najmniejsze przejawy dobra w innych i w sobie i chronić je, wzmacniać, podnosić i pozwolić im wzrastać. Naucz mnie Twojej cierpliwości w patrzeniu na siebie i na drugiego człowieka. Naucz mnie cierpliwego oczekiwania na to, aż ja sam i inni wydadzą owoce. Bo to nie musi być na wczoraj. Ty czekasz cierpliwie i masz litość nad nami. Bądź błogosławiony. Chcę być podobny do Ciebie!

1 Comment

  1. BOŻENA
    31 paź, 2012

    Chcę być podobna do Ciebie!
    Ciebie poznać i nasladować 🙂

Skomentuj BOŻENA Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *