Wejść w kryzys
Ja pójdę tam z tobą i Ja stamtąd cię wyprowadzę… Rdz 46, 1 – 7. 28 – 30 Porusza mnie dziś jedna, ważna dla mnie rzecz. Bóg mówi do Izraela, by bez obawy szedł do Egiptu. A przecież wiemy, jak Żydzi byli tam traktowani przez kolejne 400 lat. Stają się niewolnikami i dopiero interwencja Boża wyprowadza ich z tej niewoli. Ale teraz… to sam Bóg potwierdza Izraelowi, że dobrze robi idąc tam. Od czasu do czasu wracają mi słowa, które usłyszałem na jakichś rekolekcjach: Bóg człowieka wprowadza w kryzys, przez kryzys go przeprowadza i na końcu z kryzysu wyprowadza. Ta sytuacja wydaje mi się ma miejsce dzisiaj. Bóg daje odwagę Izraelowi, by poszedł do Egiptu, choć wie, co spotka tam jego potomków. Dlatego dopowiada:...
Czytaj DalejOpuścić wszystko
Oto my opuściliśmy wszystko… cóż więc otrzymamy? Mt 19, 27 – 29 Jezus zaprosił mnie, bym szedł za Nim. A iść za Nim, to być do Niego podobnym we wszystkim. Także w opuszczeniu wszystkiego. Jezus przecież zostawił niebo i uniżając się przyszedł na ziemię. Ukrył swoją godność boską, by stać się człowiekiem. Potem opuścił rodzinny dom, by szukać i ocalić człowieka – by go zbawić. W tym celu zostawia („opuszcza”) wszystkie wygody życia – czasami tłum jest tak wielki, że nie ma czasu na posiłek, nie ma gdzie głowy skłonić, itp. Aż wreszcie doznaje radykalnego opuszczenia, kiedy umiera na krzyżu. Wtedy zostawia (opuszcza) absolutnie wszystko, bo nie da się przejść przez śmierć z...
Czytaj DalejGłód
Gdy był głód na całej ziemi, Józef otwierał wszystkie spichrze, w których było zboże… Rdz 41, 55 – 42, 24a Nie wiem, co to głód fizyczny. Chleba nigdy mi nie brakowało. Owszem, w trudnych momentach dzieciństwa, kiedy komunizm ciągle szalał, czasem nie było zbyt wiele, by na ten chleb położyć. Musiał wystarczyć smalec własnej roboty, kiszony ogórek. I tak czasem przez kilka dni. Ale głodny nigdy nie chodziłem. Odkrywam w sobie jednak inne głody. Największy z nich to głód miłości. Ale najpierw miłości okazywanej w sposób bardzo konkretny. Ciepłe słowo, przytulenie, noszenie na rękach, zainteresowanie, wsparcie w trudnych momentach. I mam wrażenie, że nie tylko ja mam tutaj jakieś braki, mniejsze lub większe. Te...
Czytaj DalejZrozumieć miłosierdzie
Idźcie i starajcie się zrozumieć… Mt 9, 9 – 13 Kiedy Jezus jest w ruchu, to zaprasza do ruchu. I to niezależnie, czy przychodzi, czy właśnie odchodzi, jak w dzisiejszej Ewangelii. Zobaczył, że celnik Mateusz siedzi, więc zaprasza go do tego, by poszedł za Nim. Bo życie to ruch i dynamizm. A kiedy Jezus siedzi za stołem, to zaprasza, by przyjść do Niego i usiąść obok. Bo tak naprawdę chodzi o to, by we wszystkim być blisko Niego. Kiedy On idzie – ja idę. Kiedy On siedzi i ja siadam. Jestem Jego towarzyszem, więc towarzyszę Mu we wszystkim. Banał? Być może. Ale wcale nie taki łatwy do zrealizowania. Bo obserwują to wszystko faryzeusze, którym wcale się to nie podoba. I nawet nie mówią wprost do Jezusa, lecz do Jego...
Czytaj DalejBóg niemożliwego
Czyż człowiekowi stuletniemu może urodzić się syn… Rdz 17, 1. 9-10. 15-22 Skoro Abraham jest ojcem naszej wiary, to jestem do niego podobny. W nim odnajduję wiele moich postaw, które de facto wiary nie pokazują. Tak jak dzisiaj, kiedy wątpi on w obietnicę, którą daje mu Bóg. Śmieje się z tego i nie przyjmuje do wiadomości, że w tym, co po ludzku niemożliwe, co niepłodne, co już dawno spisane na straty – Bóg ma do powiedzenia ostatnie słowo. Z tym mam właśnie czasem problem. Przecież wiem lepiej, że w tej czy tamtej sprawie nie da się już nic zrobić. I nie chodzi tu o sprawy zewnętrzne, ludzkie, czy urzędowe, które trzeba załatwiać i czasem rzeczywiście nie da się nic zrobić. Te sprawy nie są wyłączone spod Bożej...
Czytaj Dalej