Swobodnie chodzić
Nie mogę swobodnie chodzić. Pwt 31, 1 – 8 Zatrzymały mnie dziś te słowa Mojżesza. Zobaczyłem w nich nie tylko wędrówkę narodu wybranego, ale przede wszystkim moją drogę duchową. Zobaczyłem to wszystko, co we mnie nie może już „chodzić”, a co do niedawna może było jeszcze całkiem sprawne. Uświadomiłem sobie, że są we mnie takie przestrzenie, które działają przez jakiś czas, służą do konkretnego celu, a potem… potrzebna jest zmiana. Podobnie jak potrzebna jest wymiana między pokoleniami: Mojżesza musi zastąpić Jozue. Nieustanny rozwój, jaki dokonuje się w człowieku, wymaga ciągłego ruchu i zmiany. Mojżesz był potrzebny na okres wyjścia z Egiptu, na czas zorganizowania przemarszu przez pustynię i...
Czytaj DalejPrzyklejone serce
Bo gdzie jest skarb wasz, tam będzie i serce wasze. Łk 12, 32 – 48 To zdanie nieustannie odsyła mnie do mojego serca i każe mi pytać siebie o to, do czego ono jest tak naprawdę przyklejone. To tam znajduje się centrum mojej osoby. Ale nie zawsze to centrum jest połączone z Bogiem. Owszem, Bóg mieszka we mnie stale, On mnie stworzył, uczynił i przebywa we mnie jak w świątyni. Jednak kiedy moje serce przyklei się do kogoś lub czegoś innego, wtedy to coś staje się moim skarbem, a nie Bóg. Wtedy moje czuwanie i oczekiwanie na przyjście Pana jest mocno utrudnione. Bo jestem zajęty innymi sprawami. Jak ów sługa, o którym Jezus mówi. Zobaczył, że Pan się ociąga i znalazł sobie inne zajęcie. Przestał czuwać, czyli przestał czynić...
Czytaj DalejPrzemiana Boga
Jezus… wyszedł na górę, aby się modlić. Łk 9, 28b – 36 Bierze ze sobą trzech najbliższych Mu uczniów i wychodzi na górę, aby się modlić. Dla mnie ten tekst jest zasadniczo o modlitwie. Pokazuje mi drogę modlitwy, którą i ja chciałbym przejść. Bo On i mnie bierze ze sobą na górę. Na górę, gdzie nie wchodzimy, lecz wychodzimy. Ten drobny szczegół językowy zawsze mnie porusza. By naprawdę się modlić trzeba bowiem wyjść – ze swego świata, zapatrzenia w siebie i swoje sprawy. Po to, by spotkać się z Innym, z Bogiem. Zresztą to samo dotyczy drugiego człowieka. By się z nim naprawdę spotkać, muszę niejako „wyjść z siebie”. A tam, na górze, która w Biblii tradycyjnie jest miejscem modlitwy, czyli...
Czytaj DalejChleb
A gdy nastał wieczór… Mt 14, 13 – 21 Zdałem sobie dzisiaj sprawę, że dopóki nie uświadomię sobie i nie przyjmę faktu, że bardzo potrzebuję Jezusa – nic się w moim życiu nie wydarzy. Czyżbym napisał coś banalnego, coś zrozumiałego samo przez się? Tak się może wielu wydawać. Poruszyły mnie dzisiaj te tłumy, które idą za Jezusem pieszo. Podejmują wysiłek, by Go znaleźć. U mnie nie zawsze ten wysiłek jest widoczny. Czasami widzę olbrzymią rutynę, a może nawet znudzenie faktem, że do Boga mogę przyjść, kiedy tylko chcę. Tylko nie zawsze przychodzę. Może właśnie dlatego, że to wymaga wysiłku. Może dlatego, że tu nie da się podjechać Mercedesem, albo chociażby komunikacją miejską. Tu trzeba przyjść...
Czytaj DalejObłok
Wtedy to obłok okrył Namiot Spotkania, a chwała Pana napełniła przybytek. Wj 40, 16 – 21. 34 – 38 Pojawiają się w tej dzisiejszej lekturze dwa słowa, które bardzo mnie poruszają i są to miejsca, do których Bóg również mnie pociąga. Pierwsze z nich to Namiot Spotkania. Poczułem na modlitwie, że moim Namiotem Spotkania jest moje serce, w którym Bóg mieszka jak w świątyni. W tym opisie tworzenia Namiotu Spotkania zobaczyłem wielką troskę i pieczołowitość Mojżesza, by jak najlepiej urządzić miejsce spotykania się Boga z ludźmi. Zapytałem siebie o to, jak bardzo dbam o moje serce, o moją duszę jako miejsce mojego spotkania z Bogiem. Mojżesz stawia przybytek, zakłada podstawy, ustawia dach, umieszcza poprzeczki oraz...
Czytaj Dalej