Pamięć miłości

A gdy ranek zaświtał, Jezus stanął na brzegu. J 21, 1 – 19

Nie jest wcale łatwo odnajdywać Boga w codzienności. Te różne wydarzenia życiowe tak bardzo koncentrują na sobie (zarówno te dobre, jak i te trudne), że nie zawsze udaje się usłyszeć słowa: To jest Pan! Zastanowiło mnie jednak to, że tym, który te słowa wypowiedział, był ów uczeń, którego Jezus miłował. Dlaczego właśnie on? Może dlatego, że miał w sobie pamięć miłości – tzn. pamiętał, co Jezus uczynił dla nich. Zresztą, on jako jedyny był pod krzyżem i w sposób namacalny dotknął miłości, którą Bóg wtedy właśnie wylał na świat.

Znów mnie uderzyło, że to Jezus zaprasza ich na śniadanie. To On przygotowuje im posiłek. Oni się tylko „dorzucają” z rybami, które właśnie złowili. Bóg zaprasza mnie do współpracy w tym, by On mógł mnie nakarmić, nasycić. On dba o to, by moja dusza nie umarła z głodu. Czyni to najpierw przez to, że  – choć to ja muszę się naharować – On wie, gdzie zarzucić sieci.  Wystarczy być posłusznym Jego słowu, wystarczy Mu zawierzyć i… działać. A potem On sam przygotowuje posiłek: chleb i rybę. Sam mi ją podaje. Bóg, który daje, ja mam przyjmować.

I ten ostatni element – wyznanie miłości. Jezus pyta Piotra o miłość. Właśnie jego, który nie dość, że nie był pod krzyżem, to jeszcze kilka dni wcześniej powiedział: nie znam tego człowieka! Ale nie chodzi tu o miłość sentymentalną, nie chodzi tu o żaden „romantyzm”. Tu chodzi o to, czy Piotr jest gotów – po tym wszystkim, co się wydarzyło – pójść nie tylko pod krzyż, lecz pójść na krzyż. Czy jest gotowy naśladować swojego Mistrza w wydaniu swojego życia. O tym mówią ostatnie słowa Jezusa o śmierci, jaką Piotr uwielbi Boga.

A ta miłość z krzyża jest posunięta aż do swej pełni – przebaczenia nieprzyjaciołom. Czasem to drugi człowiek, a czasem ja sam dla siebie jestem największym wrogiem. Tak czy inaczej potrzebuję przebaczyć. Tu nie ma romantyzmu ani sentymentów. Taka miłość jest często tak twarda i trudna, że aż boli, wyciska łzy. Ileż trzeba się przełamać, ile czasu na to poświęcić. Ale tu chodzi o to właśnie – by naśladować Chrystusa, który na krzyżu wypowiada słowa: Ojcze, przebacz im… Tu nie o motylki w brzuchu chodzi.

Ale chodzi też o to, bym pamiętał – jak ów uczeń, którego Jezus miłował – to wszystko, co Jezus dla mnie uczynił. Bym w trudnych momentach życia, w przeciwnościach, porażkach, smutkach, żalach, cierpieniu i innych – pamiętał o miłości, jaką On ma ku mnie. Bez tego ciągle będę skupiony na sobie samym, ciągle liżący rany i próbujący jakoś przeboleć różne straty. Bóg mnie nie zostawił i ciągle obdarza swoimi łaskami, ale nawet wobec moich zaparć się Jezusa, moich grzechów i upadków – potrzebuję to sobie przypominać.

Mocno doświadczam ostatnio, że o taką miłość codziennie pyta mnie Pan. O to, czy miłuję Go więcej… I czuję, że jestem jedynie gotów odpowiedzieć za św. Piotrem: Panie, Ty wszystko wiesz…

3 komentarze

  1. Bożena
    15 kwi, 2013

    Wystarczy być posłusznym Jego słowu,
    Przebaczać i miłować :))

  2. Kinga
    14 kwi, 2013

    Pamięć miłości… Pięknie nazwane.

    Panie, Ty codziennie pragniesz sycić mój głód, Ty stajesz przede mną jako Baranek zabity, który nie cofnął się przed bólem, zdradą, okrutną śmiercią nie z żadnego innego powodu jak tylko dla nieskończonej miłości do mnie.

    Daj mi proszę łaskę pamiętania Twej miłości! Wtedy kiedy przychodzą burze, kiedy chwieje się wszystko to, co tak pięknie już sobie poukładałam, ale znów bez Ciebie, kiedy mój połów jest bezowocny, a serce zgłodniałe… Ty przywołuj mnie do siebie i przemawiaj do mnie językiem Twej miłości.

    I daj proszę otwarte oczy, abym nie „przegapiła” Ciebie. Daj odwagę odpowiedzenia na miarę moich kulawych wprawdzie sił, ale umocnionych Twoją kochającą obecnością. Daj odwagę odpowiedzenia miłością, która będzie gotowa, by choć drobnymi kroczkami, ale każdego dnia więcej tracić siebie.

  3. SKADJHGD
    14 kwi, 2013

    Bardzo dobry tekst, dziekuje

Submit a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *