Inaczej
Otrzymałam mężczyznę od Pana. Rdz 4, 1-15. 25
O co tak naprawdę chodzi z Kainem? Co się Bogu nie podobało w jego ofierze, że na nią nie spojrzał? Tekst milczy. Pan wejrzał na Abla i jego ofiarę, a na Kaina zaś i jego ofiarę nie spojrzał. Dlaczego?
Kain to starszy syn… starszy brat. Najstarszy. To nie jego wina, ale przecież znamy z historii biblijnych faworyzowanie młodszych albo najmłodszych. Dalej, nie ma nic napisane, by Kain dawał gorszą ofiarę, mniejszą. Nie ma nic o jego intencji, która mogłaby powodować to, że Bóg na niego nie spojrzał. Czy zrobił coś złego? Bóg mówi mu, że gdyby postępował dobrze, to miałby twarz bez gniewu. Ale tam nie ma nic o tym, że zrobił coś złego.
Spróbuję pójść inną ścieżką, skoro tekst otwiera przestrzeń – taką moją ścieżką…
Może wcale nie chodzi o to, że Bóg nie patrzył na ofiarę Kaina, lecz patrzył INACZEJ niż na ofiarę Abla. Bo tak jak Bóg stworzył na początku niebo i ziemię, w języku hebrajskim (obrazowym a nie abstrakcyjnym) znaczy, że stworzył wszystko Niebo i ziemia to dwa krańce rzeczywistości. Może w tym obrazie Boga, który „spojrzał – nie spojrzał” jest cała przestrzeń pośrodku – spojrzał INACZEJ na jedną, a INACZEJ na drugą ofiarę. Bo Kain i Abel są różni.
I być może z tym Kain miał problem: trudno mu było przyjąć inność. Zarówno Abla jak i Boga, a także inność siebie samego. Ta inność nie musi być czymś zewnętrznym, choć inność bliźniego też trudno przyjąć. Czasem widzę coś w środku siebie, co nie pasuje do „mojej koncepcji siebie samego” i jak Kain chcę tę część siebie zabić, zniszczyć, a przynajmniej stłumić, wyciąć, cokolwiek… bo jest inna, bo nie pasuje.
Coś podobnego sugeruje dzisiejsza ewangelia (Mk 8, 11-13). Faryzeusze żądają znaku, którego Jezus nie chce im dać. I to pomimo, że przed chwilą widzieli znak. Bo oni widzą to inaczej, oni nie tak to sobie wyobrażają. Bóg objawił się INACZEJ niż oni oczekiwali, więc… Bóg ma problem, bo nie jest przyjęty.
Oj, wiele tego, co jest INACZEJ, i co trudno mi przyjąć… wiele.
Oj, wiele tego, co jest INACZEJ, !!!!
Dziękuję, o. Grzegorzu!