Będzie mi tam uległa…
Na pustynię chcę ją wyprowadzić i mówić do jej serca. Oz 2, 16b – 22
Miejsca, gdzie życie jest prawie niemożliwe, gdzie warunki są niesprzyjające dla człowieka, gdzie nikt przy zdrowych zmysłach nie chciałby przebywać – takie miejsce upodobał sobie Bóg na spotkanie z człowiekiem, ba! na poślubienie go, tzn. na wejście w bardzo intymną, zażyłą relację. A ja… raczej uciekam od takich miejsc. Może nie zawsze, ale często boję się pustyni, strapienia, poczucia osamotnienia, różnych trudności życiowych, ciemności w duszy…
Właśnie, ciemności. To też dzisiejszy obraz – panien oczekujących na Oblubieńca (Mt 25, 1 – 13). Wydaje się, że cała akcja rozgrywa się właśnie w nocy, a jej apogeum jest o północy. Ciemność jest trudna, czasem wręcz przerażająca. Pustynia i ciemność… to tak pojawia się Oblubieniec, to tam pojawia się Pan. W miejscach, gdzie ja za bardzo nie chcę przebywać. A jednak On mnie tam ciągle próbuje wynęcić. Ja się boję, lecz On się nie zniechęca.
Dlaczego jest we mnie opór? Może boję się tego, że Go tam nie spotkam? Ale przecież to On sam wyznacza to miejsce spotkania… Dziś zadałem sobie to pytanie: czy wierzę, że spotkam Jezusa w najtrudniejszych miejscach mojego życia? Niby wierzę. Ale gdy przychodzi co do czego, to… nie idę tam. Nie wchodzę w moją pustynię, albo robię to połowicznie. Boję się ciemności i za wszelką cenę zagłuszam ją czymkolwiek. Panie, kiedy my się spotkamy? Bo nie pragnę życia wygodnego i łatwego. Ale w te miejsca, do których mnie zapraszasz, też nie zawsze chcę iść. Brakuje mi w tym wierności. Brakuje pójścia na całość w relacji do Ciebie. Za dużo we mnie oporów, za dużo blokad i trudnych wspomnień z przeszłości.
„Poślubię cię sobie przez wierność, a poznasz Pana.” – niech to Słowo Panie wypełni się w moim życiu!
„Ale przecież to On sam wyznacza to miejsce spotkania…” – jak to dobrze… I mam nadzieję, że kiedy ja dezerteruję, On idzie razem ze mną, nawet jęśli przez to pcham się na własne życzenie w jeszcze większe ciemności….
Choć to wołanie Pana o wyjście z Nim na pustynię czasem jest bardzo trudne, zawsze porusza mnie to Jego wezwanie zawarte w Księdze Ozeasza…
Pustynia… Na niej przeraża to, że nie ukryję się tam ani przed sobą, ani przed Nim. Zatrważa to, że może nie znajdę tam wcale Boga tylko okropną, głuchą pustkę mego zranionego serca…
Ale On wciąż wytrwale i usilnie mnie tam woła i zaciąga… Bo choć wie, że jest to doświadczenie trudne, czasem przepełnione bólem to jest to JEDYNA DROGA do odnalezienia i zrozumienia siebie, do odnalezienia i zrozumienia Jego, do odkrycia PRAWDY i prawdziwego, szczęśliwego ŻYCIA w pełni.