Głód i Zaspokojenie
Gdy był głód na całej ziemi… Rdz 41, 55 – 42, 24a
Słowo głód pojawia się w tym tekście kilka razy. Jakie ja mam głody? Jest ich kilka – tych większych i nazwanych. Są też pomniejsze. Jest też wiele nienazwanych i nieuświadomionych. Skąd więc wiem, że je mam, skoro nie są uświadomione? Bo czasem się odzywają jako nienazwany smutek, stan emocjonalny, który nie potrafię zidentyfikować. Być może ten stan pochodzi również z czegoś innego, jednak intuicja podpowiada mi, że to jakiś brak, jakiś głód.
Faraon wysyła ludzi do Józefa, by dał im chleba. Józef, sprzedany przez braci, odrzucony przez najbliższych, stał się „drugi po bogu”. Bo faraon jest jak bóg. Słowa faraona, owego „boga” przypominają mi te, jakie Maryja wypowiada do sług przy okazji innego braku – braku wina podczas wesela w Kanie. Mówi do nich, by zrobili wszystko co On (Jezus) im powie. Józef egipski jest symbolem Jezusa, w jakimś sensie wskazuje na Niego. Kiedy więc jestem głody, mam jeden kierunek – iść do Jezusa.
Czy wszystkie moje głody zostaną zaspokojone? Nie sądzę. I nie dlatego, że Bóg nie mógłby tego uczynić. Głód przenosi na inną płaszczyznę moją wiarę i życie. Dzięki niemu mogę zejść w głębiny mego życia. Tam zaś, w tym, co odczuję jako pustkę, ciemność, wielkie pragnienie – mogę spotkać Tego, który jest Zaspokojeniem moich wszystkich pragnień. Spełnienie pragnienia nastąpi nie przez nasycenie mnie, lecz przez Spotkanie. W Nim jest wszystko, nie potrzeba więcej pragnąć. Bardziej wyczuwam jednak niż wiem, że jest we mnie sporo iluzji w tym względzie. I zbyt często moje głody próbuję zapchać byle czym, aniżeli zejść wgłąb serca i pójść na Spotkanie. Mam jednak głębokie przeświadczenie, że On czeka. Bo Jemu nigdy niczego nie brakuje oprócz spotkań ze mną. A mnie w to jeszcze trudno uwierzyć czasami…
Kiedy więc jestem głodny, mam jeden kierunek – iść do Jezusa.
Co jakiś czas odczuwam głody. Głód Boga i głody duchowe oraz takie z codziennego życia. Ostatnio prosiłam Pana aby nosił mnie na swoich rekach. Odczuwam każdego dnia JEGO towarzyszenie 🙂
w tym obrazie Józefa zobaczyłam ukrytego Boga,
w drugim człowieku