Zatwardziała ślepota
By odebrali plon jemu należny. Mt 21, 33 – 43
Poruszające jest to, iż Bóg najpierw opowiada o tym, co zrobił dla człowieka. To samo w pieśni o winnicy (Iz 5, 1 – 7), gdzie Bóg śpiewa pieśń o swojej miłości do winnicy.Zanim są przykazania, zanim cała moralność i patrzenie, co mam robić, aby sobie na coś zasłużyć (ciągle głęboko wryte w moje serce – zamiast postawy: jak odpowiedzieć na miłość), Bóg najpierw mówi o swojej miłości, którą wyraża w konkretnych czynach, działaniach na moją rzecz. Jam jest Pan, Bóg Twój, który Cię wywiódł z ziemi egipskiej… – to konkret, to pokazanie, że moja wolność jest w Nim. A jak wolność, to i zdolność do kochania. Kiedy zauważam to, co Bóg dla mnie czyni, rodzi się we mnie wdzięczność. Ślepota na dobroć Boga prowadzi do sklerokardii, czyli zatwardziałości serca. Wydaje się, że na to zachorowali owi robotnicy, którzy zamiast oddać Panu plon Jemu należny, chcą wszystko zagarnąć dla siebie. Nie widzą, że to On uczynił i z Jego ręki to otrzymali.
Odkrywam, że owi przewrotni rolnicy, owi nędznicy są w moim sercu. Bo w nim są przestrzenie, których nie chcę Bogu oddać. Buntuję się i odrzucam od siebie wszelkie wezwania do nawrócenia, przemiany – do tego, by oddać Bogu to, co należy do Niego. A przecież do Niego należy moje życie, bo od Niego je otrzymałem. Ja tymczasem, jak owi rolnicy, chcę je zachować dla siebie (i tylko dla siebie), odrzucając wszelkie wezwania do oddania się Bogu. Nie jestem taki cały, lecz są we mnie takie przestrzenie, które opierają się Bogu albo wręcz Go odrzucają (często pod „racjonalnym” pozorem, że przecież jest w miarę dobrze, że jakoś sobie radzę, że nie jest ze mną tak źle, że wystarczy trochę przypudrować, a nie tam zaraz robić wielkie rewolucje i nawrócenie…).
Bóg chce dać mi wszystko, ale jest jeden warunek – ja potrzebuję oddać Mu wszystko. A jestem zbyt często jak owi rolnicy – zamiast oddać i powierzyć się Gospodarzowi, chcę zagarnąć dla siebie. W życiu duchowym jednak podstawowe prawo brzmi: jeśli chcesz zyskać, musisz stracić. Musisz pozwolić sobie na stratę, bo inaczej stracisz naprawdę wszystko, trzymając się kurczowo tego, co masz (albo co ci się wydaje, że masz).
Widzenie dobra i łask Bożych prowadzi do wdzięczności. Wdzięczność rodzi coraz większe oddanie siebie, bo widzi, że im więcej daje, tym więcej otrzymuje. A wtedy przewrotność zamienia się w hojność i wielkoduszność względem Pana oraz bliźnich. Panie, bez Twojej pomocy to się nie wydarzy w moim życiu. Skrusz moją zatwardziałość i zdejmij ślepotę z moich oczu…
jeśli chcesz zyskać, musisz stracić.
stracić miłość, autorytet, szacunek, zdrowie i wiele „cennych ”
rzeczy aby zacząć się zastanawiać nad sensem tego wszystkiego i pytać co jest dla mnie BOGIEM , czy naprawdę idę Jego śladami i aby zacząć to analizować i szukać najlepszych rozwiązań 🙂
Pan przychodzi do mnie, aby odebrać plon -miłość, w drugim człowieku. Czy jestem dla niego wielkoduszna? Czy wszystko chcę zachować dla siebie?