Człowiek paschalny
Kto we mnie wierzy, będzie także dokonywał tych dzieł, których ja dokonuję, owszem i większe od tych uczyni, bo ja idę do Ojca. J 14, 7 – 14
Uderzyły mnie te słowa dziś i zatrzymały na odejściu Chrystusa. Jeśli wierzę w Jezusa, to będę dokonywał Jego dzieł, a nawet większe – a to dlatego, że On idzie do Ojca. Czyli muszę doświadczyć straty, odejścia, by to mogło się dziać. Zadziwiło mnie to po raz kolejny w ostatnim czasie. W całej tej mowie Jezusa przed męką padają podobne słowa – Duch nie przyjdzie, jeśli On nie odejdzie. By Duch mógł działać, Jezus w widzialnej postaci musi odejść.
Popatrzyłem na swoje życie i zobaczyłem, że to, co nowe dzieje się wtedy, kiedy odchodzi stare. I to nie wtedy, kiedy nowe „niejako” samo przychodzi, a stare „niejako” samo odchodzi. Bo samo nic się nie dzieje. Nowe życie w pełni otrzymywało nowego Ducha (nową siłę, dynamizm, miłość) wtedy i tylko wtedy, kiedy było (i jest) przeze mnie świadomie przeżywane. Mówiąc inaczej – ja potrzebuję pozwolić (świadomie) odejść temu, co stare i potrzebuję przyjąć (świadomie) to, co nowe. Inaczej staję się człowiekiem żyjącym przeszłością, która nie została przyjęta, przepracowana, przebaczona i włączona w historię mego życia. Grozi mi niebezpieczeństwo życia fikcją, czyli tym, czego już nie ma, co odeszło, ale czemu ja świadomie nie pozwoliłem odejść. Stanę się wtedy zamknięty w sobie, przeżywający przeszłość zamiast teraźniejszości, często też zgorzkniały, narzekający, nieznośny dla otoczenia. Ale to mój wybór i moja świadoma decyzja.
Mówiąc jeszcze inaczej… człowiek paschalny to taki, który w pełni przeżywa Wielki Piątek (wiele takich piątków w życiu) i w obliczu tych różnych życiowych kryzysów, klęsk, a nawet tragedii – ostatecznie przyjmuje to, co się wydarzyło, włącza to w swoje życie, zgadza się na to, przebacza i zaczyna żyć nowym życiem (zmartwychwstanie). W momencie, kiedy pozwala tej przeszłości odejść (wniebowstąpienie) – wtedy przychodzi nowy Duch. Wtedy… wszystko staje się nowe. Wtedy wychodzę z zamknięcia i dokonuję dzieł podobnych do tych, jakie czynił Jezus, a nawet większe od tych.
Inaczej staję się człowiekiem żyjącym przeszłością, która nie została przyjęta, przepracowana, przebaczona i włączona w historię mego życia.
Od pewnego czasu żyję „TU I TERAZ”, zbytnio nie analizuję przeszłości i nie wybiegam w przyszłość. Obumieram i staję się „nowe” 🙂