Trzymać kurczowo
Nie zatrzymuj mnie… J 20, 11 – 18
Te słowa pracują we mnie od kilku dni. Nic nowego, ale proces ciągle trwa, a są momenty, w których boleśnie go sobie uświadamiam.
Tę nowość, którą przynosi zmartwychwstanie Jezusa trzeba sobie mocno uświadomić. To jest naprawdę NOWE, po śmierci i zmartwychwstaniu już nic nie jest takie, jak było przedtem. Stare więc trzeba porzucić. Maria Magdalena nie jest jeszcze na to gotowa. Ona bardzo kocha Jezusa, ale chciałaby Go zachować „starego”. Dlatego mówi do „Ogrodnika”: powiedz mi, gdzie Go przeniosłeś, a ja Go wezmę. Ja Go wezmę, bo On jest mój, i będę sobie opłakiwać Jego stratę i będę to celebrować i będę się trzymać tego wspomnienia… Można by wiele innych słów dopisać.
Odkrywam w sobie wiele miejsc, gdzie mówię dokładnie tak samo. Chcę się trzymać starych utartych schematów, starego sposoby myślenia, działania. Nie pozwalam innym się zmienić (w mojej głowie oczywiście), bo przecież „ja wiem” jak to jest, jak ma być, ja go znam. To „ja” jest tu w centrum, „ja”, które wszystko wie, wszystko potrafi poukładać, ma zagospodarowaną każdą szufladkę w umyśle. Nawet wiem, jak powinno wyglądać życie duchowe, pobożność, więc trzymam się swojego obrazu Boga, obrazu samego siebie, innych. Trzymam się tego, co pewne, co wzbudza poczucie bezpieczeństwa…
Pusty grób zburzył w Marii Magdalenie to poczucie bezpieczeństwa. Ona nawet do niego nie weszła, jak przed chwilą zrobili to Piotr i Jan. Ona się tylko nachyliła, jakby zupełnie nie chciała spotkać się z jego pustką i swoją pustką. Ileż to razy uciekam od mojej pustki, osamotnienia, ciemności – to takie niewygodne, niekomfortowe, czasem nawet przerażające. Więc próbuję tę pustkę czymś zapełnić – właśnie tymi swoimi ideami, pomysłami, zapychaczami, starymi schematami. Byle poczuć się bezpiecznie, byle zachować status quo, byle za wiele się nie zmieniło, byle jakieś NOWE mnie nie zaskoczyło. Wszak wszystko ma być pod kontrolą…
Jezus daje jej mocną lekcję. Mówi do niej: NIE ZATRZYMUJ MNIE!, a w oryginale jest jeszcze mocniej: NIE TRZYMAJ SIĘ MNIE KURCZOWO! Szczególnie wczoraj, ale również i dziś poczułem się tak, jakbym kurczowo próbował trzymać swoje życie z tym wszystkim, co wyżej opisałem. Od tego trzymania aż z palców odchodzi krew, ale puścić trudno…
Pozwolić odejść. Pozwolić na NOWE. Wszak nowego wina nie da się wlać do starych bukłaków. Panie Jezu, długa droga przede mną, ale chcę i pragnę nią iść. Zbyt często przychodzi zniechęcenie, bo wrażenie jest takie, jakbym stale był na początku. I pewnie to prawda, bo ciągle trzeba zaczynać od NOWA.
Panie Jezu, długa droga przede mną, ale chcę i pragnę nią iść.
Wiem , że jest jeszcze wiele „niespodzianek” , które mi przygotowałeś Panie Jezu. Pouczaj mnie abym to z godnością i Twoją wolą przyjmowała
Genialne rozważanie. Dziękuję. Pamiętam w modlitwie i pozdrawiam:)