Nie oszczędził…
On, który nawet własnego Syna nie oszczędził… Rz 8, 31b – 39
Uderzyły mnie dziś te słowa. Bóg nie oszczędził własnego Syna… Tak wiele razy pytałem: Gdzie byłeś Boże? Czy Ty wiesz, co ja przeżywałem? Czy Ty wiesz, ile mnie kosztowało (coś tam)? A tymczasem rzadko kiedy pytam, ile Jego kosztowało. On własnego Syna nie oszczędził.
Zapytałem dziś siebie o to, na ile ja siebie nie oszczędzam dla miłości. Ile tej miłości zatrzymuję tylko dla siebie, bojąc się, że coś stracę, że ktoś mnie skrzywdzi, że mi zabiorą to czy tamto, że nie wystarczy dla mnie… I zatapiam się w egoizmie. Ile oszczędzam siebie w kochaniu bliźniego, w obowiązkach, w modlitwie, w czasie dla ludzi mi bliskich i dla obcych, we wchodzeniu w trudności, kryzysy i przechodzenie przez nie. Ile się oszczędzam?
A Bóg… nie oszczędził własnego Syna.
Przypomniał mi się tutaj cytat z Theodora Roosevelta, z jego mowy pt. „Człowiek na arenie” wygłoszonej 23 kwietnia 1910 roku w Paryżu:
Nie krytyk się liczy, nie człowiek, który wskazuje, jak potykają się silni, albo co inni mogliby zrobić lepiej. Chwała należy się mężczyźnie na arenie, którego twarz jest umazana błotem, potem i krwią, który dzielnie walczy, który wie, co to jest wielki entuzjazm, wielkie poświęcenie, który ściera się w słusznych sprawach, który w swych najlepszych chwilach poznał triumf wielkiego wyczynu, a w najgorszych, gdy przegrywa, to przynajmniej przegrywa z wielką odwagą…
Panie, skoro chcę być podobny do Ciebie, to naucz mnie nie oszczędzać siebie, jak Ty nie oszczędziłeś własnego Syna. Niech spełnią się w moim życiu słowa św. Ignacego: … naucz mnie dawać, a nie liczyć, walczyć, a na rany nie zważać, pracować, a nie szukać spoczynku, ofiarować siebie, a nie szukać nagrody innej prócz poczucia, że spełniłem Twoją najświętszą wolę. Amen.
Jak to czytałam, to przypomniał mi się cytat Matki Terezy z Kalkuty ,,Nie liczy się, co robimy ani ile robimy, lecz to, ile miłości wkładamy w działanie.” Droga do świętości zaczyna się od czynienia małych rzeczy z WIELKĄ MIŁOŚCIĄ, pace