Podobny do Prawdy

Bo podobni jesteście do… Mt 23, 27 – 32

Uderzyło mnie właśnie, jak Jezus często używa słowa: podobny. Kiedy próbuje przybliżyć mi czym jest królestwo niebieskie, to zawsze używa zlepku słów: podobne jest. Dzisiaj, w ostrej reakcji na faryzeuszów, także używa tego słowa. Coś jest podobne, albo ktoś jest podobny. Nie jest tożsamy, ale podobny. Kiedy mały człowiek przychodzi na świat, to wszyscy wokół również próbują odnaleźć jego podobieństwo: już to do ojca, już to do matki, albo do dziadków. Ale to podobieństwo się może zmieniać. Przypomniałem sobie, jak Kościół Wschodni tłumaczy wersy Pisma, gdzie jest powiedziane, iż człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo Boże. Otóż obraz zawsze nosimy w sobie – jest on jak matryca, jak wzór. A podobieństwo wykuwamy (według tego wzoru) przez całe nasze życie. A raczej Duch Święty je we mnie wykuwa. Skoro tak, to mam stawać się podobny do mojego Ojca, który jest w niebie.

grobA do kogo jestem podobny? Faryzeusze, według Jezusa, są podobni do grobów pobielanych. Innymi słowy jest w nich rozdźwięk pomiędzy tym, co pokazują na zewnątrz, jak się prezentują światu, a tym, kim rzeczywiście są. Nie żyją prawdziwie. Im ten rozdźwięk jest większy, tym więcej we mnie fałszu, fasadowości, masek. Im bardziej zaś postawy zewnętrzne odzwierciedlają to, co noszę w sercu – tym bardziej jest we mnie harmonia i prawda. Staję się wtedy podobny do Ojca, który jest samą Prawdą.

W tym jest parę trudności, a wszystkie one są skutkiem grzechu, który we mnie zostawia ranę. Z jednej strony są takie rzeczy, które celowo ukrywam za fasadami. A to wszystko z lęku. Ten lęk jest w każdym z nas. Z drugiej zaś, są takie ciemne sfery we mnie, których istnienia nawet sobie nie uświadamiam. I wtedy mówię coś czy działam zgodnie z tym schematem, myśląc, że jestem prawdziwy, a tak naprawdę ukazuję tylko moje fałszywe JA. Przeważnie zanim poznam, że to fałsz, mija jakiś czas.

Bardzo chcę stawać się na podobieństwo Ojca, który jest w niebie. Chcę więc być przejrzysty, klarowny w moim życiu. Chcę przyjąć lęk, jako istniejący we mnie, ale przekraczać go tak często, jak tylko się da. A wszystko po to, by naprawdę żyć Prawdą. I to Prawdą, która jest Osobą – Jezusem Chrystusem. Dlatego Jego chcę prosić o to, by Duch Święty kształtował mnie na Jego podobieństwo. Bym nie był na zewnątrz śliczny, a wewnątrz rozkładający się i cuchnący. Droga do tego jeszcze daleka. Wiem jednak dobrze, że zaczyna się od drobnych kroków. Pierwsze, co mi dziś przychodziło na myśl i od czego chcę zacząć, to jeszcze więcej miłosierdzia względem moich bliźnich. Bym przypadkiem nie był fałszywym sędzią, oceniającym innych w tym, w czym sam kuleję i niedomagam…

2 komentarze

  1. Bożena
    29 sie, 2013

    Zdawało mi się , że jestem na górze drabiny i znów upadłam .

  2. d.k
    28 sie, 2013

    Jezu, dodawaj mi sił bym uczyła się każdego dnia stawania w Prawdzie.
    Naucz mnie, Boże mój, chodzić Twoimi ścieżkami, prowadź mnie w prawdzie , według Twych pouczeń.

Submit a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *