Pan jest z Tobą!

Idź z tą siłą, jaką posiadasz… Sdz 6, 11 – 24a

Powołanie Gedeona ma coś z powołania Maryi. Z drugiej strony ta rozmowa jest dość podobna do rozmowy Jezusa z Samarytanką. Ona też stawiała Jezusowi trudne pytania, wątpliwości, kłody pod nogi. Bóg jest jednak cierpliwy i do końca doprowadza sprawę, przy której się uprze. A przeważnie upiera się, by człowieka uratować, wyciągnąć go z bagna, wybawić go i dać nowe życie.

Gedeon zaczyna dość tradycyjnie… od narzekania. Pojawia się anioł, który wypowiada słowa podobne do tych, jakie skieruje potem do Maryi – Pan jest z Tobą. Pan jest ze mną. Te same słowa słyszę (wypowiadam) podczas każdej Eucharystii. W ten sposób ogłaszam wszystkim, że Pan jest pośród nas, że On nigdy nie zostawia nas samych. A ja? Zaczynam narzekać. Gdyby rzeczywiście był, to nie spotkałoby mnie to, i to, i tamto. Nie czułbym takiego ciężaru życia, takich przeciwności, a nawet takich uczuć, które kosztują. Konkluzja jest taka: Pan mnie opuścił, skoro czuje się w niewoli tylu okoliczności i trudności.

I tu się zaczyna przygoda. Porusza mnie to, że anioł w ogóle nie tłumaczy się z zarzutów, nie odpowiada na zaczepkę i nie próbuje bronić Pana Boga. Nie próbuje go tanio pocieszać, nie próbuje zagłaskać problemu. On po prostu każe mu iść. On go posyła! Jak wcześniej Mojżesza, któremu też się Bóg nie tłumaczy, dlaczego naród wybrany musiał 400 lat cierpieć w niewoli, zanim Bóg wyprowadził go z niej. Być może to cierpienie i trud były potrzebne. Być może to była szkoła rozwoju i dojrzewania dla całego narodu. Tak samo jak trudności są szkołą dla mnie, choć przekonuję się o tym dopiero po czasie.

kapcieAnioł każe iść Gedeonowi, ale najpiękniejsze jest to, że każe mu iść z tą siłą, jaką ma. Tu znów odzywa się mój perfekcjonizm, który zaczyna marudzić, że nie potrafię, nie dam rady, brakuje mi sił, wiedzy, pobożności, łatwości komunikacji i Bóg wie jeszcze czego… Perfekcjonizm koncentruje mnie na moich brakach, gdy tymczasem anioł mówi mi, bym szedł z tą siłą, jaką mam. Nie mam się puszyć i silić na więcej, niż potrafię. Nie mam również pomniejszać tego, kim jestem. Bo to On mnie posyła i zapewnia mnie, że będzie ze mną. Stąd będzie płynąć moja siła do podołania wszelkim przeciwnościom.

A więc przeciwności będą. Walkę trzeba będzie stoczyć. Ale nie będę w niej sam. Tak trudno tylko w to uwierzyć. Zwłaszcza w gorszych momentach, w słabszych dniach. Ale walkę trzeba toczyć. Ona nie jest przeciwko komuś. To walka o coś. O coś bardzo ważnego. To walka o siebie samego i o drugiego człowieka. Choć tak naprawdę walkę toczy Bóg. Ja mam być tylko (i aż) narzędziem w Jego ręku. Kiedy mówi, że On mnie posyła, to tak jakby wypuszczał strzałę z łuku. Lecz Łucznikiem jest On! Wojownikiem jest On!

I co ja na to wszystko? Chcę być strzałą, chcę Panie, byś się mną posłużył. Choć nie czuję w sobie siły, chcę iść z taką siłą, jaką mam. Nie szarpać się ponad siły, ale nie rezygnować w chwili pokus czy przeciwności. Chcę iść, bo to Ty mnie posłałeś. Idę na Twoje słowo, a nie dlatego, że odkryłem w sobie moc. Idę, bo Ty jesteś ze mną!

4 komentarze

  1. Mariola
    22 sie, 2013

    Bože jak czesto zapominamy , že JESTEŚ z nami ciagle i bez przerwy , jakie mamy ogromne szczescie , že nas nie opuszczasz , dzieki CI O PANIE !!!

  2. Kinga
    20 sie, 2013

    „I tu się zaczyna przygoda”… I wcale nie potrzeba bym miała odpowiednio dużo siły, bym znała rozwiązanie na każdą trudność, bym wiedziała dokąd iść i jak walczyć. Wystarczy, aby ze mną szedł On.

    Dziękuję Ci, Panie, że każdego dnia mi przypominasz i powtarzasz, że wystarczy mi Twojej łaski, że to w Twojej wszechmocy moja siła. Dziękuję, że to u Twojego boku jestem dzielnym wojownikiem. Dziękuję za piękną, choć często niełatwą przygodę mojego życia!

  3. Agnusek
    20 sie, 2013

    Wstyd się przyznać, że często owa 'zaczepka’ Gedeona jest też moim pytaniem do Boga. Przyznaję szczerze, że nie jest mi łatwo iść z siłami, jakie posiadam…bo nie doświadczam, mimo usilnego szukania Bożej woli i naprawdę mojego solidnego wkładu sił w codzienność, że „kiedy Bóg drzwi zamyka, to otwiera okno” (cytując ks. Twardowskiego).
    Dziękuję jednak, Ojcze, za dzielenie się poruszeniami serca… Są zawsze bardzo cenne – tak, jak wtedy, kiedy była okazja słyszeć je 'na żywo’.

  4. teresa
    20 sie, 2013

    W Gedeonie zobaczyłam siebie wiecznie narzekającą,że inni mają lepiej,że ja tego nie potrafię i.t.d.
    Historia Gedeona pokazuje mi,że muszę walczyć,a nie odpoczywać i szukać bezpiecznego miejsca przy”mieleniu ziarna”
    Dzisiaj chce oddać wszystko Bogu:pretensje ,chorobę moją i mojego siostrzeńca,który zachorował na nowotwór,kłopoty moje i moich dzieci,nasze porażki i sukcesy.
    Boże ,daj mnie ,moim dzieciom i mojemu siostrzeńcowi miłość,bo chcemy realizować nasze powołanie.

Skomentuj teresa Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *