Przechodzący Jezus

Poszli więc i zobaczyli gdzie mieszka, i tego dnia pozostali u Niego. J 1, 35 – 42

Podczas gdy Jan Chrzciciel stoi nad Jordanem i ludzie do niego przychodzą, by dać się ochrzcić i zmienić swoje życie, Jezus – przeciwnie, przemieszcza się, jest w ruchu. Dzisiaj również. Jan stoi, a Jezus przechodzi. To bycie w ciągłym ruchu Jezusa, Jego dynamizm – bardzo mnie fascynują i zapraszają, wręcz wzywają do pójścia za Nim. Tak zresztą czynią dwaj uczniowie Jana, którym on wskazuje przechodzącego Jezusa.

Ale poruszyło mnie w tym tekście użycie kilku czasowników, które wskazują na działanie ucznia Chrystusa. Po pierwsze – by innym wskazać Jezusa, trzeba zobaczyć Go przechodzącego. Muszę widzieć Jezusa przechodzącego przez moje życie, przemierzającego jego ścieżki wraz ze mną, bym mógł innym Go pokazać. To z pozycji Jana Chrzciciela.

Z pozycji uczniów – powiedziane jest, że usłyszeli, jak Jan mówił. Usłyszeć słowo. Trzeba mieć dyspozycję, by słuchać. Inaczej nic się nie wydarzy. Wszak św. Paweł mówi, że „przeto wiara rodzi się z tego, co się słyszy” (Rz 10, 17). A do słuchania potrzebne jest zatrzymanie się. Być może to stanie Jana i uczniów nad Jordanem jest właśnie po to, by nie przegapić przechodzącego Jezusa, a następnie, by móc usłyszeć… Bo świat, który dzisiaj pędzi, który dostaje potężnej zadyszki od tempa, które sam sobie narzucił, nie jest w stanie usłyszeć. Po prostu jest zajęty swoim pędem, pogonią za nie wiadomo czym. A Jezus przechodzi obok, tylko że ani nie jest zauważony, ani usłyszany.

Uczeń potrzebuje jeszcze jednej dyspozycji. Pragnienia, by iść. Jak ci dwaj uczniowie. Kiedy tylko słyszą słowo, idą za Jezusem. Tu dopiero zaczyna się ruch, dynamizm, pójście po śladach. Wcześniej trzeba usłyszeć. Ale stanie bierne po usłyszanym słowie byłoby sprzeniewierzeniem się słowu.

Ale to pójście za Nim ma swój cel. Mają iść i zobaczyć, gdzie Jezus mieszka. Zobaczyć kontekst Jego życia, Jego dom, wejść w Jego „buty”, zamieszkać w Jego sercu. Uczeń nie jest powołany do bezcelowego łażenia, kręcenia się w kółko, szukania sobie roboty. Celem jest dom, w którym mieszka Jezus. Dom, do którego oni idą, jak i do którego przyprowadzają innych. Pójście za Jezusem i zobaczenie, gdzie On mieszka, oznacza również przyprowadzenie braci do Niego. Bo tylko we wspólnocie możemy zaznać prawdziwego szczęścia, mieszkając razem w domu Ojca.

2 komentarze

  1. Majka
    4 sty, 2013

    „Celem jest dom, w którym mieszka Jezus” – to mnie chyba najbardziej poruszyło w dzisiejszym tekście. I to, że Jezus daje mi w pewnym sensie nowy start, zmienia sens wszystkiego. Oprócz tego, że zaprasza uczniów do swojego domu i do swojego życia, nadaje też Szymonowi nowe imię. Przyjmuje go takiego, jakim jest, z jego pochodzeniem, charakterem, historią życia („Szymon, syn Jana”), a jednocześnie w pewnym sensie daje mu możliwość do rozpoczęcia wszystkiego na nowo…

  2. Bożena
    4 sty, 2013

    nie przegapić przechodzącego Jezusa, a następnie, by móc usłyszeć.
    Dziękuję Ci Panie,że przechodząc obok mnie „dałeś mi mocne znaki” i w porę się ocknęłam. A teraz uwielbiam Ciebie słuchać w zadumie i kontemplacji Pisma Św. Dziękuję CI PANIE:)

Skomentuj Majka Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *