Święty Szczepan

Tak kamienowali Szczepana, który modlił się: „Panie Jezu, przyjmij ducha mego!” Dz 6, 8-10; 7, 54-60

Dwa dni obok siebie. W jednym rodzi się Bóg, drugiego umiera człowiek. Dzisiaj, po raz kolejny zadając sobie pytanie o sens tych dwóch dni, zobaczyłem, że nie da się ich od siebie oddzielić. Jezus Chrystus, przychodząc na świat, chce być przyjęty, bo Miłość chce być przyjęta i kochana. Ten pierwszy dzień pokazuje inicjatywę Boga i to, co Bóg czyni dla mnie.

Dzisiejszy zaś dzień wskazuje na odpowiedź człowieka. Pokazuje cel, ku któremu wszyscy zdążamy. Jest nim takie zaangażowanie w miłość, w Boga i drugiego człowieka, że człowiek wydaje własne życie. O tym zaangażowaniu wspomniałem wczoraj. Te dwa dni są obok siebie, gdyż pokazują początek i koniec, źródło i cel życia ludzkiego. Pokazują działanie Boga i odpowiedź człowieka.

Szczepan ukazuje cel mojego życia w słowach, które wypowiada tuż przed śmiercią. Jest w nich podobny do Chrystusa i mocno mnie to poruszyło. Uświadomiłem sobie, że wszyscy męczennicy czynili tak samo. Z jednej strony to oddanie całego swego życia, swego losu, w ręce Boga, z drugiej zaś – przebaczenie oprawcom. Te same słowa wypowiada Jezus umierając na krzyżu. I dotarło do mnie, że całe moje życie ma być właśnie takie. Ma stać się z jednej strony całkowitym wydaniem siebie w ręce Boga, całkowitym zwróceniem się ku Niemu. To będzie oznaczać tracenie życia dla Niego i równoczesne tracenie życia dla moich bliźnich. Z drugiej strony moje życie ma być przyjęte i przebaczone. Potrzebuję nieustannego pojednania z Bogiem, samym sobą i moim bliźnim, potrzebuję pojednania ze światem, rzeczywistością, w której żyję. Ta pogodna i pokorna zgoda na to, co mnie spotyka (a na co nie mam tak często wpływu) sprawia, że mam moc do zmiany mojego życia i rzeczywistości, mam moc do jeszcze pełniejszego zaangażowania się w moje życie i w życie moich bliźnich. Bo tu nie chodzi o „cielęcą” pokorę, która pozwala się bić z lewa i prawa. Tu chodzi o przyjęcie mocy Ducha, w którym z jednej strony staję w prawdzie i po stronie prawdy – jak Szczepan, z drugiej zaś przyjmuję pogodnie to, co mnie spotyka.

Panie Jezu, chcę być podobny co Ciebie. Przyjmuję Ciebie, przyjmuję Twoją miłość i chcę na nią odpowiedzieć – najlepiej jak umiem. Chcę, byś Ty się we mnie narodził, a jednocześnie by stary człowiek we mnie umarł. To trudne, Panie, lecz wierzę, że wypełnisz pragnienia mojego serca!

2 komentarze

  1. Bożena
    27 gru, 2012

    lecz wierzę, że wypełnisz pragnienia mojego serca!
    Chociaż chwilami nie rozumiem, czemu boli ?

  2. Majka
    26 gru, 2012

    Zgoda na rzeczywistosc, na to co sie dzieje jest dla mnie bardzo trudna. Nie cierpie momentow, kiedy trace nad czyms kontrole- pogoda i pokora w takim przypadku to wysoko postawiona poprzeczka… Ten tekst nie daje mi spokoju i drąży- dziękuję.

Skomentuj Bożena Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *